Na kilka milionów złotych rocznie szacują leśnicy straty z powodu kłusownictwa. Kłusowników jest coraz więcej - tylko w ubiegłym roku wykryto pół tysiąca przypadków nielegalnego zabijania zwierząt w lasach.
Kłusowników najwięcej jest w Świętokrzyskiem i na Lubelszczyźnie, sporo też ich jest w Lubuskiem. Stosują coraz nowsze metody uśmiercania zwierzyny – od wnyków aż po karabiny snajperskie z noktowizorem i nowoczesne, ciche kusze.
Część z nich strzela do zwierząt tylko dla zabawy i pozostawia martwe zwierzęta. Tak coraz częściej „bawią” się młodzi, bogaci ludzie, którzy urządzają sobie terenowymi samochodami rajdy po lasach i strzelają do zwierząt.
A strażnicy leśni, choć uzbrojeni, boją się ryzykować – w starciu z bezwzględnymi kłusownikami nie mają szans. Nasz reporter Krzysztof Kot zaszył się w lasach kozłowieckich na Lubelszczyźnie, gdzie każdego poranka znajdowane są ślady obecności kłusowników. Posłuchaj:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Kłusownicy doskonale znają zwyczaje zwierząt - wiedzą którędy chodzą i w tych miejscach zastawiają sidła. Leśnicy nie są w stanie ich upilnować, bo jest ich za mało. W tym roku znaleźliśmy już 11 sztuk grubej zwierzyny, pozostawionej przez kłusowników. Ona zginęła w męczarniach, często to trwało kilka dni - mówi RMF Stanisław Kuśmierz, nadleśniczy z Lubartowa.
Niektórzy kłusują z biedy, dla innych to rodzinna tradycja, a z tą walczyć jest wyjątkowo ciężko. I choć leśnicy doskonale wiedzą, które rodziny „polują”, to – jak przyznaje Jan Okruch z Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie – przyłapanie kłusownika na gorącym uczynku jest bardzo trudne. Oni nas obserwują w leśnie, wiedzą, gdzie w danej chwili jesteśmy. Posłuchaj:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Ale nawet jeśli kogoś uda się przyłapać na gorącym uczynku, sądy zazwyczaj orzekają niskie kary, a dopóki kary nie będą wysokie proceder ten będzie kwitł.
Warmińsko-mazurska policja łapie co roku pół tysiąca kłusowników. Co raz częściej nie są to pojedyncze osoby, ale zorganizowane grupy, plądrujące jeziora i lasy. Okres przedświąteczny to dla kłusowników tzw. żniwa, są wtedy wyjątkowo bezwzględni. Kłusowników tropi dziś Daniel Wołodźko, posłuchaj jego relacji:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio