„Dąbrowski”, „Kazek”, „Fermo”, „Filozof”, „Recenzent”, „Wallenrod” to sześć pseudonimów współpracowników bezpieki, pod którymi kryją się nazwiska duchownych. Autor książki ”Księża wobec bezpieki” ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski określił te przypadki jako "najtrudniejsze".

REKLAMA

Na razie znamy losy dwóch tajnych współpracowników. W wypadku „Fermo”, którym okazał się abp Juliusz Paetz, można z całą pewnością stwierdzić, że historię jego kontaktów z bezpieką zbadają lub już zbadali kościelni historycy.

Drugi tajny współpracownik o pseudonimie „Dąbrowski” to biskup Wiktor Skworc. Do jego akt historycy już zajrzeli i orzekli, że biskup „był zarejestrowany jako TW, ale o tym nie wiedział i nikomu nie szkodził”.

Nie wiadomo, kim są pozostali agenci. Prace Kościelnej Komisji Historycznej owiane są tajemnicą, ale – jak powiedział reporterce RMF FM Agnieszce Milczarz jeden z historyków IPN – archiwiści instytutu uginają się pod wnioskami badaczy, którzy proszą o kwerendę materiałów dotyczących różnych duchownych.

Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że kościelni historycy już zajęli się aktami TW ”Kazka”,”Filozofa”, „Recenzenta” i „Wallenroda”. Nazwiska kryjące się pod tymi pseudonimami poznamy jednak tylko wtedy, gdy zgodzą się na to sami zainteresowani.