Jest szansa na szczęśliwy finał historii 8-miesięcznego Marcinka, którego domem dotąd był szpital. Wszystko wskazuje na to, że wśród kilkunastu rodzin, które zgłosiły chęć zaopiekowania się chłopcem, znajdzie się ta, która stworzy dziecku prawdziwy dom.

REKLAMA

W przypadku 8-miesięcznego Marcinka zadziałało kilka czynników, które spowodowały, że dziecko może liczyć na wychowywanie się w rodzinie. Chłopczyk jest jeszcze mały, ma uregulowaną sytuację prawną (rodzice zrzekli się praw rodzicielskich), a opiekun prawny zdecydował, że można opublikować zdjęcia oraz historię tego dziecka - wyjaśnia Karolina Tatarzyńska, prowadząca kampanię "Rodzina jest dla dzieci".

Dla kandydatów na rodziców zastępczych poznanie dziecka, zobaczenie go, jest bardzo ważne. Wyobraźmy sobie, że zamieszczamy na Facebooku tylko taką informację: "Szukamy rodziny zastępczej dla małego chłopca z sondą do karmienia". Zupełnie inaczej wyobrażamy sobie takie dziecko, a gdy popatrzymy na zdjęcia Marcinka, widzimy bardzo fajne, bystro patrzące dziecko, które jest w stanie rozczulić i skraść serca wielu ludzi - zauważa.

Kilkanaście rodzin chce stworzyć dom dla 8-miesięcznego Marcinka. Zgłosili się ludzie, wzruszeni historią chłopca o tym, że nigdy nie miał prawdziwej rodziny, a całe swoje dotychczasowe życie spędził w szpitalu. Myślę, że to zainteresowanie ludzi naszą sprawą częściowo uda się wykorzystać - uważa Karolina Tatarzyńska.

Taką pomocą doraźną, do której możemy wszystkich zachęcić, jest to, żeby weszli chociażby na stronę: www.rodzinajestdladzieci.pl i zainteresowali się, czym jest w ogóle rodzicielstwo zastępcze, które w Polsce jest bardzo często mylnie kojarzone z adopcją - podkreśla.

"To Facebook szuka rodzin zastępczych w Polsce"

Aby dzieci chore, jakimi się zajmujemy, miały szansę na znalezienie specjalistycznej rodziny zastępczej, prowadzimy akcje na Facebooku - opowiada Aleksandra Marciniak z Fundacji "Gajusz".

To Facebook szuka rodzin zastępczych w Polsce. Zgłaszają się rodziny dla konkretnych dzieci i generalnie taki jest mechanizm, że gdy publikujemy wizerunek jakiegoś dziecka, mówimy np.: "to jest Zuzia, która ma 8 miesięcy i bardzo potrzebuje domu", wówczas bardzo wzrastają szanse na znalezienie rodziny zastępczej. Ale nie tak być powinno. W naszym ośrodku preadopcyjnym "Tuli luli" przebywają maluszki do ukończenia roku. Jeśli przez ten czas nie znajdziemy im rodziców, to trafią do domu dziecka lub innej instytucji, a powinny być w rodzinie. Robimy więc wszystko, żeby znaleźć tym maleńkim, chorym dzieciom prawdziwe domy - opowiada.

Kto może zostać rodzicem zastępczym?


Jest kilka mitów i fałszywych przekonań, dotyczących rodzin zastępczych. Aby stworzyć taką rodzinę, nie trzeba być w związku małżeńskim, ani wykazywać się jakimś stażem w związku (może też być związek nieformalny). Można być singlem.

Rodzina zastępcza nie musi mieć domu z basenem; wystarczy mieszkanie, nawet wynajmowane.

O tym, czy kandydaci nadają się na rodziców zastępczych, nie decyduje też wykształcenie. Testy psychologiczne odkrywają prawdziwe kompetencje takich osób. Często osoby z wykształceniem zawodowym czy technicznym są lepszymi rodzicami, bo są bardziej elastyczne i empatyczne.

Wiek przyszłych rodziców nie ma znaczenia, ale trzeba mieć takie zdrowie, aby nie było przeciwskazań do opiekowania się dzieckiem.

Nie można też być osobą karaną i najważniejsze - trzeba przejść testy psychologiczne.

Ze szpitala - do domu - dlaczego Marcinek ma szansę na rodzinę, a inne dzieci nie?



W Polsce jest około 2 tys. chorych dzieci, takich jak Marcinek, które także czekają na specjalistyczną rodzinę zastępczą. Co najmniej 50 rodzin zastępczych jest teraz potrzebnych w Łodzi, aby około 150 zdrowych i chorych dzieci mogło wychowywać się w rodzinie, a nie w różnych placówkach.

Obecnie w Łodzi funkcjonuje 25 rodzin zastępczych, a to za mało, aby domy dziecka można było zamknąć - podkreśla Karolina Tatarzyńska.

Problemem jest rejonizacja na etapie zostawania rodziną zastępczą w Polsce. My możemy przyjmować wyłącznie kandydatów mieszkających na terenie Łodzi. To jest systemowa wada, bo w kraju jest wiele rodzin, które są gotowe zostać rodziną zastępczą i one mogłyby nawet przyjąć te dzieci z Łodzi, natomiast one nie są w stanie przejść tego etapu stawania się rodziną zastępczą. Gdy idą do swojego MOPS-u, PCPR-u, to słyszą: "ale jest pandemia", "ale dziś nie ma kierowniczki,", "ale my to właściwie nie szukamy, bo to skomplikowane, a mamy jeden dom dziecka, to więcej nam nie potrzeba", "rodzin zawodowych to w ogóle nie szukamy, bo w budżecie nie mamy na to pieniędzy". I ci ludzie dzwonią do nas ponownie i mówią: "pani nas odesłała, ale oni nas nie chcą" - opowiada Tatarzyńska.

Według pracowników łódzkiej Fundacji "Gajusz", problem z rodzinami zastępczymi mogłoby rozwiązać stworzenie centralnej bazy rodzin. Tam byłyby umieszczane charakterystyki rodzin i na ich podstawie można by dopasowywać je do dzieci. Wtedy też musiałaby zostać zniesiona rejonizacja przy szkoleniu rodzin zastępczych.

Czarna dziura, w której znikają dzieci

8-miesięczny Marcinek ma szansę na rodzinę zastępcza, bo można było go pokazać, a jego historię opowiedzieć. Są jednak dzieci, które nie mogą liczyć na takie szczęście, bo np. mają nieuregulowaną sytuację prawną.

Gdy takie dziecko trafi do Zakładu Opieki Leczniczej albo do Domu Pomocy Społecznej, to ono znika z listy oczekujących na rodzinę zastępczą - wyjaśnia Aleksandra Marciniak z Fundacji "Gajusz".

Trafia do czarnej dziury systemowej i ono już tam zostanie do końca życia. To są dzieci kilkuletnie, kilkunastoletnie, chore, niepełnosprawne intelektualnie czy ruchowo. Powiedzmy sobie szczerze - to są takie dzieci z końca kolejki. To są bardzo często dzieci wymagające intensywnej rehabilitacji, konsultacji ze specjalistami. Taka opieka też wiąże się z kosztami, dlatego trudno wymagać, aby przy obecnym systemie opieki, przy bardzo niewielkich nakładach na rodziny zastępcze, ustawiały się kolejki po takie dzieci. Z drugiej strony nam bardzo trudno pogodzić się z tym, że one już do końca życia będą w instytucji - podkreśla Marciniak.

Nie zawsze jest możliwe, aby dziecko znalazło rodzinę zastępczą, zdarzają się bowiem przypadki, że samo dziecko tego nie chce. Nastolatkowie, którzy od małego wychowywali się w domu dziecka, często już nie wyobrażają sobie życia w rodzinie.