Kierowca był pod wpływem narkotyków. To z powodu jego nieostrożności doszło do wypadku. Znamy szczegóły prokuratorskiego śledztwa w sprawie tragedii podczas V Rajdu Żuławskiego. W wypadku, do którego doszło w połowie maja, zginął kierowca oraz jego pilot. Jak się dowiedzieliśmy prokuratura wystąpiła do Polskiego Związku Motorowego ws. rozważenia zmiany przepisów dotyczących organizacji rajdów.
V Rajd Żuławski został przerwany po tym, jak w miejscowości Błotnik, w powiecie gdańskim, rajdowe auto wypadło z trasy i wpadło do kanału melioracyjnego. Mimo akcji ratunkowej nie udało się uratować 34-letniego kierowcy samochodu ani jego pilota. Obaj zginęli na miejscu. Przyczyną śmierci było utonięcie.
Samochód na łuku drogi zjechał na pobocze, wjechał na wał przeciwpowodziowy, a następnie wpadł do kanału, obracając się na dach, po czym całkowicie się zanurzył - mówi o ustaleniach śledczych Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Jak dowiedział się reporter RMF FM, prokuratura umorzyła prowadzone w sprawie wypadku postępowanie. Ustalenia śledczych są zaskakujące. Okazuje się, że kierowca, zanim ruszył na trasę, brał narkotyki.
Kierujący pojazdem jako uczestnik rajdu wiedział z jakim ryzykiem wiąże się udział w nim. Przed startem zażył środek odurzający i pod jego wpływem prowadził pojazd w warunkach ekstremalnych dla przeciętnego kierującego - tłumaczy Grażyna Wawryniuk.
Według naszych, nieoficjalnych informacji, stężenie środka odurzającego w organizmie kierowcy było na tyle wysokie, że nie ma wątpliwości, że miało ono istotny wpływ na sposób prowadzenia samochodu.
Zdaniem śledczych, to kierowca był winny spowodowania tragicznego wypadku. Jak ustalono osobą, której zachowanie spowodowało zdarzenie, a w konsekwencji nieumyślnie spowodowała śmierć innej osoby, był kierowca pojazdu. Nie zachował bowiem wymaganych w danych okolicznościach reguł ostrożności - dodaje rzeczniczka prokuratury.
Pilot - który również zginął w wypadku - nie miał w organizmie śladów alkoholu, narkotyków, czy leków.
Zbadana przez specjalistów została również sportowa honda civic, którą prowadził 34-latek. Biegły nie dopatrzył się żadnych uszkodzeń, czy usterek sprzed wypadku. Jak ustalił, układ jezdny był sprawny i dawał możliwość bezpiecznego prowadzenia.
W trakcie śledztwie nie dopatrzono się żadnych uchybień po stronie organizatorów samego rajdu. Takie wątpliwości, dotyczące między innymi wytyczenia trasy, pojawiały się bezpośrednio po wypadku. Prokuratura nie stwierdziła również żadnych nieprawidłowości w przebiegu samej akcji ratunkowej.
Decyzja prokuratury o umorzeniu śledztwa nie jest prawomocna.
Prokuratura wystąpiła do Polskiego Związku Motorowego w sprawie rozważenia zmiany przepisów dotyczących organizacji rajdów - dowiedział się reporter RMF FM. Teraz nie przewidują one badania trzeźwości kierowców rajdowych.
Takie badanie nie jest wymogiem, może ewentualnie zależeć od regulaminu poszczególnych rajdów. Zmianę, właśnie w tym zakresie - według śledczych badających wypadek na Rajdzie Żuławskim - należy rozważyć.
Chodzi mianowicie o ewentualny obowiązek badania załóg startujących w imprezach sportowych np. rajdach właśnie na okoliczność zawartości alkoholu, lub środków psychoaktywnych - opowiada Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
W piśmie skierowanym do Polskiego Związku Motorowego śledczy zawarli też informację w sprawie okoliczności wypadku.
To zupełnie nieodpowiedzialne zachowanie, które było tragiczne w skutkach. Dla mnie jako kierowcy profesjonalnego, jest niewyobrażalne, że w takim stanie można wystartować - mówi w rozmowie z RMF FM Kacper Wróblewski, kierowca rajdowy.
Był to rajd amatorski, więc każdy mógł tam wystartować. Ale to już nawet nie chodzi o to. Na normalnych drogach nie jeździ się w takim stanie. To skrajnie nieodpowiedzialne. Z tego miejsca apeluję do wszystkich, żeby włączyli myślenie. Zawsze, kiedy wsiadacie do samochodu, pamiętajcie o tym, że nie jesteście sami na drodze. Swoją nieodpowiedzialnością możecie komuś zrobić krzywdę - dodaje Kacper Wróblewski.