Kielce, 4 lipca 1946 roku. W krwawym pogromie z rąk Polaków ginie prawie 40 żydowskich współobywateli. To największy pogrom w powojennej Polsce, ale nie jedyny. Szacuje się, że w tamtym okresie zamordowano w naszym kraju około 1,5 tysiąca Żydów.
Dokładnie 60. lat po tragedii na nowo rozgorzała debata na temat jej przyczyn - powracają pytania o źródła nienawiści do Żydów oraz o możliwość prowokacji komunistycznej.
Choć nie ma jednoznacznych dowodów o mocy prawnej, z punktu widzenia badań historycznych teza o prowokacji jest uprawniona – mówi Jacek Stawiski, dyrektor informacji RMF FM. Dodaje, że jest wiele dowodów i poszlak wskazujących, że w centrali PPR, a może nawet w Moskwie uznano, iż pogrom kielecki byłby znakomitym narzędziem odwracania uwagi od postępującego komunistycznego zniewolenia Polski. Posłuchaj:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Ostatnie publikacje – a zwłaszcza książka profesora Jana Grossa „Strach - antysemityzm w Polsce po Auschwitz” – bardzo mocno podgrzewa atmosferę debaty o mordzie w Kielcach. Zdaniem Grossa, Polscy po wojnie mordowali żydowskich współobywateli, ponieważ nie chcieli dopuścić aby Żydzi odzyskali swoje mienie. „Żydzi, którzy przeżyli wojnę, budzili przerażenie jako powracający zza grobu prawowici właściciele sposobem lub przemocą przywłaszczonych dobór” – pisze na łamach najnowszego „Tygodnika Powszechnego” Jan Gross. Ten tekst to swoiste streszczenie książki. Swoją tezę Gross powtórzył także w czasie wtorkowego wykładu w Krakowie.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Inaczej na sprawę pogromu kieleckiego patrzy Instytut Pamięci Narodowej. W wydanej właśnie pracy zbiorowej prezentowane są wyniki dotychczasowych ustaleń badawczych. „Tak jak uproszczeniem jest opisywanie pogromu przez pryzmat jedynie komunistycznej prowokacji, tak uproszczeniem jest widzenie tych wydarzeń jedynie przez pryzmat antysemityzmu” - to jedno z kluczowych zdań publikacji IPN wokół pogromu kieleckiego.
Najbardziej mnie wtedy przeraziło to, że oni to robili z wykrzywionymi – nie chcę powiedzieć nienawiścią – ale złością twarzami - mówi Stanisław Żak, emerytowany profesor Akademii Świętokrzyskiej. 60 lat temu, jako 14-latek przez kilka godzin obserwował to, co działo się w kamienicy na kieleckiej ulicy Planty. Posłuchaj:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Dziś w Kielcach odsłonięty ma być pomnik, upamiętniający wydarzenia sprzed 60 lat. Biały postument określany przez autora jako „Biała Plama”, ma symbolizować uciekanie od drażliwych tematów przeszłości, a jednocześnie naszą niewiedzę na ten temat. Jednak biel umieszczona w otwartej przestrzeni wyróżnia się i przez to ma uchronić historię od zapomnienia.