Policja wyjaśnia okoliczności zaginięcia 6-letniego Marcina z Miłkowa w Świętokrzyskiem. Chory na autyzm chłopiec odnalazł się o 7 rano, po całej nocy poszukiwań. Jest pod opieką lekarzy w szpitalu w Ostrowcu Świętokrzyskim.
Policjanci otrzymali zgłoszenie o zaginięciu chłopca we wtorek tuż przed godziną 17. Matka powiedziała, że chłopiec zaginął, gdy na 10 minut weszła do domu. Kiedy wróciła, dziecka nie było.
Nasz reporter Krzysztof Kot dowiedział się jednak nieoficjalnie, że świadek, który po usłyszeniu informacji o zaginięciu chłopca zgłosił się na policję, zeznał, iż widział chłopca znacznie wcześniej. Ten mężczyzna poinformował nas, iż widział dziecko pomiędzy godziną 14 a 15 - potwierdza podkomisarz Ewa Libuda z komendy w Ostrowcu Świętokrzyskim.
Z pewnością policjanci będą chcieli tę kwestię wyjaśnić z rodzicami dziecka. Na razie sprawa jest traktowana jak zaginięcie i jest za wcześnie, by mówić o ich ewentualnej odpowiedzialności.
Stan fizyczny chłopca jest dobry, ale ordynatorka oddziału zdecydowała, że na wszelki wypadek zostanie dwa dni w szpitalu. Chcemy sprawdzić jego płuca, czy nie rozwija się jakiś stan zapalny w drogach oddechowych, który by wymagał leczenia. Wcześniej pokasływał w domu - powiedziała ordynatorka Longina Bogacka.
Przypomnijmy, że poszukiwanie chłopca trwało 14 godzin. Chore na autyzm dziecko odnalazło się w odległości dwóch kilometrów od domu. Chłopiec stał po pas w wodzie. Nie potrafił się wydostać z rzeki, bo brzeg był dla niego za stromy.
(mal)