Amerykańska tarcza w Polsce nie byłaby eksterytorialna. Żołnierze USA mają być zobowiązani do przestrzegania polskiego prawa - zapewnia RMF FM zastępca ambasadora Stanów Zjednoczonych w Polsce. Kenneth Hillas ujawnia nam intencje władz w Waszyngtonie. Zakończyła się druga tura polsko-amerykańskich rozmów w Warszawie.
Hillas nie zdradza, czy negocjacje dotyczą także rozmieszczenia w Polsce dodatkowego systemu obrony antyrakietowej typu Patriot, albo Thaad. Podstawową zasadą, której trzymamy się w negocjacjach, jest założenie, że budowa elementów tarczy musi umocnić bezpieczeństwo Polski. Można tego dokonać na różne sposoby. Dyskutujemy ze stroną polską na ten temat - powiedział Kenneth Hillas RMF FM.
Hillas ujawnił, jaka liczba Amerykanów miałaby obsługiwać bazę rakiet przechwytujących. Planujemy rozlokowanie tu w Polsce niewielkiego oddziału, składającego się z dwustu, trzystu osób – w większości pracowników cywilnych, ale także żołnierzy. Wierzę, że ta grupa doskonale porozumie się z lokalną społecznością - zaznaczył.
Wiceambasador podkreślił, że porozumienie w sprawie tarczy będzie wyraźnym sygnałem silnego zaangażowania Stanów Zjednoczonych w Europie Środkowej i już samo to wzmocni bezpieczeństwo Polski.
Przedterminowe wybory w Polsce nie wpłynęły na kalendarz negocjacji w sprawie tarczy antyrakietowej - powiedział Hillas. Amerykański dyplomata podkreśla, że nie było planów zakończenia tych rozmów już jesienią tego roku.Nigdy nie przewidywaliśmy, że te rozmowy zakończą się do października. Polski negocjator, pan Waszczykowski, wspominał o możliwości zakończenia negocjacji do końca roku, jeszcze przed tym jak zapadła decyzja o przeprowadzeniu w Polsce przedterminowych wyborów - podkreślił Hillas.
Dyplomata zaznaczył jednak, że dobrze się składa, że nowy polski rząd nie będzie stawiany przed faktem dokonanym.
Reporter RMF FM Grzegorz Jasiński zapytał zastępcę ambasadora USA w Polsce, Kenneta Hillasa o oczekiwania związane z najnowszą rundą negocjacji w sprawie umieszczenia w naszym kraju elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Kenneth Hillas: Będziemy nadal dyskutować na temat wstępnego polskiego dokumentu, który został nam przekazany. Będziemy rozmawiać o współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa i o tym, jak wzmocnić bezpieczeństwo narodowe Polski. Tym razem nie będzie rozmów na temat statusu sił amerykańskich. To będzie omawiane na osobnym spotkaniu, prawdopodobnie mniej więcej za miesiąc. To pozostaje raczej w gestii Ministerstwa Obrony niż Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Grzegorz Jasiński: Czy to oznacza, że sprawa statusu sił amerykańskich jest wciąż trudnym punktem tych negocjacji?
Kenneth Hillas: Nie, nie jest. To po prostu oddzielny problem, bardziej skomplikowany prawnie. Pewnym ułatwieniem jest jednak fakt, że jako sojusznicy w obrębie paktu NATO, wszyscy podlegamy ogólnemu porozumieniu w tej sprawie. Stany Zjednoczone mają swoje siły rozlokowane w - jak myślę – 10 europejskich krajach. Z każdym z nich mamy dwustronne porozumienie w sprawie statusu naszych wojsk, pozostające w zgodności z ogólnymi zasadami NATO. Podobne porozumienie negocjujemy ze stroną polską. Nie oczekuję, by były tu jakieś szczególne trudności, to tylko sprawa dość skomplikowana prawnie.
Grzegorz Jasiński: Chciałbym spytać o polskie wybory. Czy nie było możliwe zakończenie negocjacji w sprawie tarczy przed wyborami, czy po prostu strona amerykańska wolała dobić targu z nowym rządem, albo tym samym rządem, ale po wyborach?
Kenneth Hillas: Nigdy nie przewidywaliśmy, że te rozmowy zakończą się do października, polski negocjator pan Waszczykowski wspominał o możliwości zakończenia negocjacji do końca roku jeszcze przed tym, jak zapadła decyzja o przeprowadzeniu w Polsce przedterminowych wyborów. Tak czy inaczej, uważam, że to właściwe, iż nowy rząd w sprawie systemu obrony antyrakietowej nie zostanie postawiony przed faktem dokonanym.
Grzegorz Jasiński: Jak ważne dla tych negocjacji są decyzje Kongresu USA w sprawie przeznaczenia funduszy na budowę tarczy antyrakietowej?
Kenneth Hillas: Oczywiście, jeśli nie masz pieniędzy, nie zrealizujesz projektu. Szefowa komisji budżetowej przebywała kilka tygodni temu w Polsce. Jej komisja wstrzymała finansowanie budowy bazy rakiet przechwytujących, ale nie ograniczyła funduszy na zakup samych antyrakiet i budowę bazy radarowej. Co do budowy bazy rakiet przechwytujących, komisja uznała, że przyznanie funduszy przed osiągnięciem porozumienia byłoby przedwczesne. W czasie pobytu w Polsce, tak publicznie, jak i podczas prywatnych spotkań z przedstawicielami rządu, szefowa komisji zadeklarowała, że jeśli negocjacje zakończą się sukcesem, Kongres znajdzie pieniądze. Mój rząd uznaje tę deklarację za wystarczającą. Nasi negocjatorzy od początku wyrażali pewność, że do porozumienia dojdzie. Sądzę, że problem pieniędzy sam się rozwiąże.
Grzegorz Jasiński: W Polsce wybory odbywają się w tym roku, w Stanach Zjednoczonych, wybory prezydenckie będą w przyszłym roku. Czy strona polska może być pewna, że ustalenia zawarte podczas tych negocjacji zostaną podtrzymane przez kolejną administrację w Waszyngtonie?
Kenneth Hillas: Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Porozumienie zawarte przez obecną administrację, tak co do lokalizacji bazy tarczy antyrakietowej, jak i stacjonowania w Polsce amerykańskich żołnierzy wraz ze wszystkimi dodatkowymi ustaleniami, zostanie podtrzymana przez kolejny rząd. Nigdy w ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat rząd USA nie wypowiedział porozumienia o umieszczeniu baz na obcym terytorium. Wojska USA zostały w tym czasie wycofane z kilku krajów, na przykład z Filipin, czy Panamy, gdyż USA nie trzymają swych żołnierzy tam, gdzie nie są już dłużej mile widziani. Nasze doświadczenia w Europie są nawet wręcz przeciwne. Gdy zmiana sytuacji politycznej i militarnej na świecie po zakończeniu zimnej wojny zaowocowała wolą zmniejszenia naszego zaangażowania wojskowego i zamknięcia niektórych baz na przykład w Niemczech, tamtejszy rząd i władze samorządowe namawiały nas do pozostania. Tu w Polsce planujemy rozlokowanie niewielkiego oddziału, składającego się z dwustu, trzystu osób - w większości pracowników cywilnych, ale także żołnierzy. Wierzę, że ta grupa doskonale porozumie się z lokalną społecznością.