Napis „Дети” - po ukraińsku "dzieci" - wymalowany białą farbą na parkingu przez Teatrem Nowym w Łodzi to wyraz solidarności z narodem ukraińskim. Taki sam napis jest przed zbombardowanym przez Rosjan teatrem w Mariupolu.
Słowo "dzieci" to również nawiązanie do tego, że teatr pełni funkcję schronu (nie tylko zbombardowany przez Rosjan teatr w Mariupolu, ale także każdy teatr).
To ważne symboliczne przesłanie. Wołanie o pokój i niezgoda na przemoc - mówi dyrektorka Teatru Nowego w Łodzi Dorota Ignatjew. Ale Teatr nie kończy na symbolach. W ostatnią niedzielę w "Nowym" odbył się Salon Poezji Ukraińskiej pod hasłem-cytatem z wiersza Serhija Żadana: "niech będzie jeszcze jedna wiosna". Polscy i ukraińscy artyści zebrali na pomoc ofiarom wojny w Ukrainie blisko trzy i pół tysiąca złotych.
Wielu aktorów i pracowników łódzkiego teatru zaangażowało się w pomoc: transport ludzi i zwierząt z granicy, udzielanie schronienia i zbiórki darów.
Doskonale rozumiemy, że ludzie nie mają teraz zwyczajnie głowy i serca do teatru - mówi Ignatjew. Tym bardziej pracujemy, dajemy z siebie sto procent. To nasza misja: tworzyć przestrzeń dla wspierania istotnych wartości; dla rozwoju wyobraźni, która jest źródłem piękna i empatii, niezbędnych dla trwałego pokoju, a także: dla odpoczynku od szczególnych wyzwań dzisiejszych czasów. Tak rozumiemy rolę teatru jako schronu - mówi Ignatjew.
Napis powstał w odpowiedzi na apel sformułowany w dorocznym orędziu przygotowanym we współpracy z Polskim Ośrodkiem Międzynarodowego Instytutu Teatralnego ITI.
A w weekend Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi powraca do dwóch spektakli, którymi rozpoczęła swoje dyrektorowanie Dorota Ignatjew.
Na Dużej Scenie: "1968// Biegnij, mała, biegnij" - brawurowa opowieść o młodości, wolności i buncie, w której burzliwe wydarzenia roku 1968 stają się inspiracją do ponadczasowych rozważań o postawie jednostki wobec politycznych i społecznych zawirowań. Do tego znakomite aktorstwo, barwne kostiumy i wizualizacje oraz świetna muzyka łódzkiego bigbitowego zespołu z lat 60-tych "Śliwki", którego utwory są połączeniem tekstów Żeromskiego, Szekspira czy Mickiewicza z muzyką rockową.
Dyrektor Ignatjew zadedykowała spektakl Szmulowi Tencerowi - kaletnikowi z ulicy Próchnika, ocalałemu z KL Auschwitz i Mauthausen: "jednemu z wielu, którzy wykupywali cegiełki na odbudowę teatru znanego z tego, że równolegle grały w nim dwa zespoły - żydowski i polski; Polakowi, który zamilkł po 1968 roku, bo nie wyobrażał sobie, że można opuścić Łódź."
Na Małej Scenie: "Kto nie ma nic, ten może wszystko" - kolektywna praca studentek i studentów Wydziału Reżyserii Dramatu krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych. Twórczynie i twórcy przyglądają się łódzkim historiom i herstoriom, powołując rzeczywistości epizodyczne: krótkie, przeoczone, pozornie niemające znaczenia. One składają się na tkankę miasta, jego niejednorodną tożsamość - często wypartą, zapomnianą, zatartą. Przyglądając się jednostkowym doświadczeniom, reżyserki i reżyserzy projektują pozaczasową topografię miasta, w której współcześni i minieni marzyciele i marzycielki muszą nieustannie konfrontować wyobrażone z rzeczywistym.
Spektakl zainicjował cykl: "Nowy i Młodzi", w ramach którego twórcy, dopiero zaczynający karierę, mogą bez cenzury realizować swoje teatralne pomysły.
Na scenie zobaczymy etiudy: "Moim babkom rewolucjonistkom" w reżyserii Miry Mańki, "LAJPO trailer" w reżyserii Macieja Hanuska i "Piekła nie ma" w reżyserii Olgi Ciężkowskiej.