Trzy miesiące spędzi jednak w areszcie 20-latek z Katowic podejrzany o handel dopalaczami. Sąd okręgowy zmienił postanowienie sądu rejonowego w sprawie dilera.
Sąd okręgowy uznał, że policyjny dozór i poręczenie majątkowe nie wystarczą. Zdaniem sądu odwoławczego jedynie areszt tymczasowy jest w stanie zabezpieczyć prawidłowy tok prowadzonego postępowania przygotowawczego - mówi sędzia Dorota Pasieka-Mrochem.
Przypomnijmy, że prokuratura wnioskowała o areszt dla 20-latka, między innymi ze względu na grożącą mu wysoką karę, czyli 10 lat więzienia i obawę, że będzie utrudniał śledztwo. Jeszcze dziś postanowienie sądu ma trafić do policji, która powinna zatrzymać Macieja K., ale postanowienie sądu nie jest prawomocne. W ciągu 7 dni podejrzany może je zaskarżyć.
20-latek został zatrzymany w połowie lipca w czasie wielkiej fali zatruć "Mocarzem". Policja określiła go mianem głównego organizatora handlu dopalaczami w mieście. Wówczas - mimo wniosku prokuratury o tymczasowy areszt dla dilera - sąd wypuścił go na wolność. Nie był to jedyny taki przypadek w regionie. Kilka dni przed kontrowersyjną decyzją sądu w sprawie 20-latka, na wolność wyszło także dwoje jego wspólników. W ich przypadku prokuratura w ogóle nie wnioskowała do sądu o tymczasowy areszt.
W ubiegłym tygodniu w Częstochowie policja złapała trzy osoby, które handlowały dopalaczami. Zabezpieczyła u nich m.in. tysiąc gotowych porcji syntetycznych narkotyków, ale cała trójka dilerów jest wolna i ma tylko policyjny dozór. Inaczej potoczyły się losy trzech osób zatrzymanych w Bytomiu. Są oni w areszcie. Śledczy tłumaczyli, że ci dilerzy sprzedali dopalacze nieletnim, a to jest przestępstwo.
(mal)