Kolejny górnik, który został ranny w kopalni Mysłowice-Wesoła został przyjęty na leczenie w siemianowickiej „oparzeniówce". W placówce dziś zmarł 26-latek - jeden z najciężej rannych w wypadku. Sześciu z poszkodowanych jest w stanie ciężkim.
U wszystkich poszkodowanych pojawiło się zagrożenie infekcjami, w tym m.in. sepsą. Pacjenci mają również oparzenia górnych dróg oddechowych. Staramy się wyprzedzać sytuacje kliniczne odpowiednim leczeniem. Stosujemy wszystkie leki, które są dostępne, praktycznie z całego świata - antybiotyki o najlepszej skuteczności, specjalistyczne opatrunki - zapewnił dr hab. Marek Kawecki z Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
Najgorszy jest nadal stan sześciu pacjentów, którzy leżą na oddziale intensywnej terapii. Dwaj są w stanie krytycznym, niestabilnym, pozostali są w stanie bardzo ciężkim, z niewielką tendencją do stabilizacji.
Jutro pięciu pacjentów, których stan zdrowia na to pozwoli, ma zostać zoperowanych. Dla czterech z nich będzie to już kolejna operacja po wypadku.
Dziś w siemianowickiej "oparzeniówce" zmarł 26-latek, który od 5 lat pracował w kopalni. Był ojcem dwuletniego dziecka. Wojciech Jaros, rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego, do którego należy kopalnia Mysłowice-Wesoła zapewnił, że kopalnia jest w stałym kontakcie z rodziną zmarłego górnika. Natychmiast po uzyskaniu tej smutnej informacji skierowany został tam koordynator zajmujący się tą rodziną i psycholog - podkreślił.
Tymczasem w katowickiej prokuraturze okręgowej prowadzone jest śledztwo w sprawie wypadku. Prokuratorzy w pierwszej kolejności przystąpili do przesłuchań świadków. Śledczy zabezpieczyli też cyfrowe kopie danych z kopalnianych urządzeń pomiarowo-rejestrujących i z rejestratorów rozmów. Niezależnie od prokuratury sprawę wyjaśnia też Wyższy Urząd Górniczy.