Awionetka rozbiła się na płycie lotniska Bemowo w Warszawie. Maszyna spadła i stanęła w płomieniach. Dwie osoby zginęły. Nie wiadomo, co było przyczyną katastrofy.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Do wypadku doszło o godzinie 13:49. W katastrofie ultralekkiej maszyny typu Liberty najprawdopodobniej zginęli instruktor i uczeń. Lot miał charakter szkolno-treningowy. Niewielka awionetka spadła na końcu pasa startowego, po wypadku zapaliła się, całkowicie spłonęła - wyjaśnił rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej Paweł Frątczak.
Rzecznik dodał, że pożar został ugaszony i straż pożarna zabezpieczyła miejsce wypadku. Zabrano też szczątki ofiar tej katastrofy.
Awionetka rozbiła się podczas ćwiczeń, polegających na wzbijaniu się w powietrze i lądowaniu chwilę potem. Stąd początkowo wzięły się sprzeczne doniesienia na temat okoliczności katastrofy - policja i straż przypuszczała, że samolot próbował lądować, natomiast świadkowie twierdzili, że do wypadku doszło podczas startu.
Jak ustalił nasz reporter, awionetka, która się rozbiła, wykonała kilka lotów. Startowała zaraz po dotankowaniu paliwa. Dlatego po eksplozji błyskawicznie stanęła w płomieniach i niemal doszczętnie spłonęła.
Świadkowie twierdzą, że lecący samolot zaczął gwałtownie skręcać - wyglądało to tak jakby pilot tracił panowanie nad maszyną. Zaczął mieć jakieś problemy ze sterownością - w pewnym momencie obróciło go w lewo, zaczął pikować w dół i uderzył w pas startowy - opowiadają. Z ich relacji wynika, że nie zawiódł silnik samolotu. Wydaje nam się, że ryk silników było słychać i że pracowały do samego końca - dodają.
Pracownicy lotniska mówią, że samolot uzyskał pewną wysokość, ale potem runął na ziemię. Jest prawdopodobne, że stało się tak z powodu wysokiej temperatury powietrza. Przy nagrzanym i rozrzedzonym powietrzu ultralekka maszyna ma dużo mniejszy zapas mocy, by wzbić się w powietrze. Dziś nie ma pogody na latanie. Jest za wysoka temperatura - opowiadał świadek zdarzenia i częsty bywalec hangarów.
Nie można wykluczyć, że przyczyną wypadku była awaria. Ustalenie tego może być trudne, bo tak małe samoloty nie mają rejestratorów lotu. Nagrana jest jednak korespondencja pilota z załogą lotniska.
Wyjaśnieniem przyczyn katastrofy zajmie się Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.
Informację o wypadku dostaliśmy na Gorącą Linię RMF FM.
To już drugi taki wypadek w ostatnich dniach. W niedzielę dwie osoby zginęły w katastrofie awionetki w okolicy Góry Kamieńsk koło Radomska w Łódzkiem. Samolot runął na ziemię niedługo po starcie. Policjanci i strażacy odnaleźli wrak dopiero po godzinie od otrzymania zgłoszenia, bo maszyna spadła w terenie zalesionym.