"Winę za serię pożarów składowisk śmieci ponoszą nieuczciwi przedsiębiorcy, niedziałające służby i samorządowcy" - podkreślają przedstawiciele branży gospodarowania odpadami. Ich zdaniem mówienie o "mafii śmieciowej" nie jest przesadzone. "Niestety, jak w każdej branży, także i w naszej są orły i są sępy" - mówi Karol Wójcik, Przewodniczący Rady Programowej Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami. Eksperci twierdzą, że ostatnia seria pożarów, oczywiście może być przypadkowa, ale było ich tak dużo, że najpewniej stoją za tym nieuczciwi właściciele wysypisk. Winę zrzucają również na samorządowców, którzy w przetargach na obiór śmieci, stawiają na niską cenę usługi. Brakuje także systemu kontroli. Potrzebne są również zmiany w prawie, by najbardziej opłacało się nie składowanie śmieci - jak dziś - a ich ekologiczne przetwarzanie.
Krzysztof Berenda, RMF FM: Minister Środowiska użył dziś określenia, że w sprawie pożarów wysypisk mamy do czynienia z "mafią śmieciową". Istnieje coś takiego?
Karol Wójcik, Przewodniczący Rady Programowej Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami, rzecznik spółki BYŚ: Oczywiście, możemy tak przypuszczać.
Śmieci to ogromne wyzwanie logistyczne. Gospodarka odpadami to wielkie koszty, ale też dla nieuczciwych przedsiębiorców to kolosalne pieniądze, robione w sposób absolutnie nieuczciwy, godzący w uczciwe podmioty działające w branży. Niestety, jak w każdej branży, także i w naszej są orły i są sępy. My uczciwi przedsiębiorcy dziś dostajemy rykoszetem przez te sępy.
A są uczciwi przedsiębiorcy, którzy zainwestowali dziesiątki milionów złotych w profesjonalne instalacje do przetwarzania odpadów, mające bardzo wysokie poziomy odzysku. A tego przecież wymaga od nas Unia Europejska. Za chwilę, bo w 2020 roku posypią się kary za nieosiągnięcie przez gminy poziomów odzysku i recyklingu. A te gminy zamiast kontrolować system, zamiast kontrolując przedsiębiorców, którzy na ich terenie realizują kontrakt, zajmują się tylko tym, żeby szybko, tanio wywieźć śmieci ze swojego terenu. Zupełnie nie interesują się tym, co dzieje się ze śmieciami dalej. I mamy takie skutki. Wygrywają firmy, które za 5 złotych od osoby wywożą i gospodarują odpadami. A to jest najdroższe w całym systemie. Robią to byle jak. A potem rosną koszty gospodarowania odpadami, nie można składować odpadów wysokokalorycznych, zamyka nam się rynek chiński przyjmowania odpadów, z Europy napływają kolejne, no i mamy dziwną serię pożarów. Zupełnie niewytłumaczalnych.
To po kolei. Wspomniał pan, że przetargi na wywóz i gospodarowanie odpadami wygrywają firmy "za 5 złotych". To źle że jest tanio?
Już w 2013 roku wielu z nas ostrzegało, że licytacja, kto da mniej prowadzi donikąd, bo prowadzi nas do kar unijnych za nieosiąganie odpowiednich poziomów recyklingu. Tanio, to nie znaczy dobrze. Wójtowie i burmistrzowie ustawiają przetargi, gdzie jedynym kryterium jest niska cena. Bo są pod presją swoich mieszkańców. W Polsce pomyślano o stawce maksymalnej za odbiór śmieci, ale nikt nie pomyślał o minimalnej. Gdyby taka była, to dano by oręż samorządowcom. Mogliby powiedzieć mieszkańcom "taniej się nie da".
Dziś licytują się, kto da mniej. A kto daje bardzo mało, ten zazwyczaj nieuczciwie zagospodarowuje odpady. Czyli próbuje je wywieźć na nielegalne składowiska albo dochodzi do dziwnych pożarów. Nie da się tego zrobić za kilka złotych od osoby.
Wójtowie, burmistrzowie, prezydenci powinni pilnować systemu na swoim terenie, ale tym się nie chcą zajmować. Im wystarczy, że spod domu mieszkańca odpady zostaną zabrane.
Jak Pan tłumaczy te wszystkie pożary śmieci, które mamy teraz? Jest ich za dużo, żeby to wyglądało na przypadek?
To może być samozapłon. Bo jeżeli odpady są magazynowane przez dłuższy czas, bez pomysłu na to co z nimi zrobić, to one mogą się same zapalić. Ale niestety trzeba także podejrzewać, że to jest prosta, skandaliczna metoda pozbycia się odpadów.
Czemu komuś miałoby się to opłacać?
Odpowiedź jest prosta. Zagospodarowanie odpadów kosztuje. Jeżeli ja to spalę w sposób nielegalny i powiem, że to był wypadek, to pozbywam się ogromnego problemu. Wcześniej wziąłem pieniądze za to, żeby te odpady do mnie trafiły. To bardzo brudny biznes. Bardzo szkalujący uczciwych przedsiębiorców.
Jakie są przyczyny całego problemu? Tylko niskie stawki za odbiór śmieci?
Dziś licytują się, kto da mniej. A kto daje bardzo mało, ten zazwyczaj nieuczciwie zagospodarowuje odpady. Czyli próbuje je wywieźć na nielegalne składowiska albo dochodzi do dziwnych pożarów. Nie da się tego zrobić za kilka złotych od osoby.
Łatwo jest założyć takie nielegalne składowisko?
Wszystko wymaga szeregu pozwoleń i w świetle prawa można mieć wszystko w papierach w porządku. A równocześnie można działać nieuczciwie. I w Polsce są takie instalacje, które w papierach mają porządek, a działają nieuczciwie.
Jest lekarstwo?
Po pierwsze, samorządowcy muszą zrezygnować z bycia przedsiębiorcami i powinni pozostawić to tym, którzy potrafią zajmować się odpadami. Po drugie muszą pilnować swoich kontrahentów. Do tego trzeba uszczelnić prawo tak, by nie opłacało się odpadów składować. Prawo musi zmuszać do tworzenia profesjonalnych instalacji służących przetwarzaniu odpadów.
Dlaczego bardziej opłaca się składowanie odpadów, a nie recykling?
Przedsiębiorca przyjmujący odpady bierze za to pieniądze. Jeśli ma to naprawdę posortować i jeszcze próbować sprzedać, to zawsze to będzie kosztowało. Nielegalne spalenie odpadów zawsze jest najtańszym sposobem pozbycia się odpadów.
I jeszcze te śmieci oraz wysypisko można sobie ubezpieczyć od pożaru i liczyć na odszkodowanie...
Nie chce nawet o tym myśleć, ale i tacy cwaniacy się zdarzają.