Konstytucyjna akcja pozaparlamentarna - to hasło pojawiło się ostatnio w rozmowach liderów najważniejszych partii opozycyjnych. Politycy PO, PiS, LPR i PSL zastanawiają się, jak ukrócić rozkład państwa pod rządami Leszka Millera i SLD.
W Sejmie niewiele mogą zdziałać, bo większość lewicy i wspierającej partię Millera Samoobrony odrzuca propozycje opozycji. Uznano zatem, że czas na działanie poza Sejmem.
Na samą akcję mają składać się marsze, protesty, petycje, a nawet nawoływanie do obywatelskiego nieposłuszeństwa. Donald Tusk z Platformy Obywatelskiej zastanawia się np. nad apelem o niepłacenie abonamentu na państwowe radio i telewizję. To na razie plany, ale Tusk brzmi dla SLD bardzo złowieszczo:
Tusk zapewnia, że wspólny front – opozycji i organizacji pozarządowych – już się tworzy.
Polacy właściwie nie mają narzędzi wpływania na rząd, poza udziałem w wyborach, i jest to wielki problem naszej demokracji - przyznaje profesor Jadwiga Staniszkis, ale pomysł liderów opozycji ostro krytykuje.
Prof. Staniszkis dodaje, że podgrzewanie nastrojów społecznych w tak napiętej sytuacji może doprowadzić do wymknięcia się napięcia spod kontroli. Poza tym – dodaje – opozycja sama nie ma na razie pomysłu na naprawę państwa i rządzenie.
Dotąd podobne próby – konstytucyjnych akcji pozaparlamentarnych - kończyły się fiaskiem, a jedyną poważną siłą na ulicy okazywały się związki zawodowe. Z drugiej strony nie było jeszcze rządu, pod którego adresem padało tak dużo poważnych zarzutów i który byłby tak niepopularny.
10:25