Michał Kamiński z Kancelarii Prezydenta przyznaje, że choć powołanie szefów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służby Wywiadu Wojskowego, Krzysztofa Bondaryka i Macieja Huni, odbyło się bez zasięgnięcia opinii prezydenta, to jednak decyzja Donalda Tuska w tej sprawie jest ważna.
Krzysztof Bondaryk i Maciej Hunia zostali powołani na szefów ABW i SWW w minionym tygodniu. Na swojej stronie internetowej Kancelaria Premiera wyjaśnia, że Donald Tusk wystąpił do prezydenta o opinie w sprawie tych kandydatur w grudniu i na początku stycznia, ale nie doczekał się odpowiedzi. Przedstawiciele prezydenta twierdzą tymczasem, że Lech Kaczyński zwracał się z pytaniami w tej sprawie do szefa rządu, ale to jego pytania pozostały bez odpowiedzi.
Prezydenccy ministrowie Michał Kamiński i Robert Draba podkreślali dziś, że powołanie szefów służb odbyło się "ze złamaniem przepisów proceduralnych". I choć było nielegalne – jak dodaje Kamiński – to mimo wszystko ważne. Jednocześnie podkreśla, że jeżeli ktoś narusza prawo, to powinien ponosić tego konsekwencje. W tej chwili analizujemy, jakie konsekwencje może ponieść premier . Co ciekawe, ze wstępnej analizy Kamińskiego wynika, że premier żadnych konsekwencji nie poniesie.
Minister wysnuł też interesującą teorię: Jeżeli ktoś posiada poparcie środków masowego przekazu, to prawo może łamać. Prawo obowiązuje tylko tych, którzy poparcia środków masowego przekazu nie mają. W środkach przekazu, ministrowie Kamiński i Draba mówili już o tej sprawie w sobotę i niedzielę. Najwyraźniej jednak nie dość dobitnie skoro wrócili do tematu dzisiaj.