Prezydent Bronisław Komorowski powołał Stanisława Kalembę (PSL) na stanowisko ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Zastąpił on Marka Sawickiego, który podał się do dymisji po tzw. aferze taśmowej.
W ubiegłym tygodniu premier Donald Tusk zaakceptował kandydaturę Kalemby na nowego szefa resortu rolnictwa. Stwierdził jednak, że Kalemba nie jest w stu procentach politykiem "z jego bajki". Tusk zapowiedział, że dał Kalembie czas do końca roku, aby udowodnił, że jest skuteczniejszy niż wskazywałyby na to "niektóre wypowiadane na jego temat opinie".
Zdaniem szefa rządu Kalemba jest jednak gotowy do podjęcia "działań oczyszczających" w spółkach i agendach podległych ministerstwu. Sam Kalemba oświadczył jeszcze w ubiegłym tygodniu, że jeśli obejmie resort najpierw będzie chciał poznać wyniki kontroli dotyczące ewentualnych nieprawidłowości wokół ministerstwa, a dopiero później będzie podejmował decyzje personalne.
Kalemba ma 64 lata. Urodził się w 1947 r. w wielkopolskich Piekarach. W 1980 r. skończył studia na wydziale ogólnorolnym Akademii Rolniczej w Poznaniu. Z zawodu jest inżynierem rolnikiem. Zasiada w Sejmie od 1991 r., był wiceszefem sejmowej komisji rolnictwa.
Przy powołaniu nowego ministra kwestią sporną było miejsce pracy jego syna. Daniel Kalemba od 10 lat pracuje w Agencji Rynku Rolnego. Syn pana posła Kalemby będzie gotów zrezygnować z pracy w agencji, żeby nie było tego bezpośredniego połączenia ojciec-syn jakby w takiej pionowej linii - mówił w piątek premier. Jednak wczoraj Daniel Kalemba zapewniał, że odchodzić nie zamierza.
Dziś nowy minister tłumaczył, że syn jest dorosłym człowiekiem i musi działać zgodnie z własnym sumieniem. Dodał, że ciężko na swą posadę pracował. Nikt nie wyobraża sobie żeby ktoś podejmował dzisiaj decyzje za drugiego człowieka, nikt nie może być dyskryminowany ze względów politycznych czy wyznaniowych, to naruszałoby sumienie, godność człowieka - tłumaczył.
Gdy zaczął opowiadać, że jego wielką troską jest, by młodzi ludzie po studiach mieli gdzie pracować, nadszedł Waldemar Pawlak, chwycił za ramię nowego ministra i odciągnął, kwitując: "To najpiękniejszy dzień w karierze każdego ministra, nie chciałbym, żeby był zmarnowany".
Sawicki podał się do dymisji po ujawnieniu nagrania z rozmowy szefa kółek rolniczych Władysława Serafina z byłym prezesem Agencji Rynku Rolnego Władysławem Łukasikiem. Dotyczyło one możliwych nieprawidłowości w instytucjach związanych z resortem rolnictwa, m.in. w spółce Elewarr.