Blisko 4 godziny trwało w stołecznej prokuraturze przesłuchanie Kajetana P., podejrzanego o bestialski mord na warszawskiej Woli. Mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa 30-letniej kobiety. Przyznał się do winy. Wieczorem sąd zgodził się na przedłużenie do trzech miesięcy aresztu wobec 27-latka. Jak ujawniła rzeczniczka Sądu Okręgowego w Warszawie, chodziło m.in. o to, by zapobiec popełnieniu przez Kajetana P. innego ciężkiego przestępstwa przeciw życiu i zdrowiu. "Z wyjaśnień podejrzanego wynika bowiem, że popełniłby on ponownie takie przestępstwo" - powiedziała.
W sobotę rano Kajetana P. dowieziono do prokuratury na przesłuchanie. Mężczyzna przyznał się, złożył wyjaśnienia zbieżne z zebranym materiałem dowodowym - powiedział później dziennikarzom prok. Wojciech Sołdaczuk z warszawskiej Prokuratury Okręgowej. Na chwilę obecną, z uwagi na fakt, że śledztwo jest w toku, szczegółów wyjaśnień, jakie złożył podejrzany, nie mogę ujawnić. Być może będą one podane na późniejszym etapie postępowania - dodał.
Śledczy skierowali do sądu wniosek o przedłużenie podejrzanemu aresztu. W uzasadnieniu zaznaczyli, że przestępstwo, o jakie podejrzany jest Kajetan P., zagrożone jest wysoką karą, wskazali też na obawę ucieczki i ukrywania się podejrzanego.
Wieczorem stołeczny sąd zgodził się na przedłużenie aresztu wobec mężczyzny do trzech miesięcy, a więc do 25 maja. Jak wyjaśniała wcześniej rzeczniczka Sądu Okręgowego w Warszawie Ewa Leszczyńska-Furtak, od strony formalnej 14-dniowy areszt wobec Kajetana P. obowiązywał od chwili przekroczenia przez niego granicy RP.
Po wydaniu postanowienia o przedłużeniu aresztu rzeczniczka poinformowała, że powodem decyzji były: wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez Kajetana P. zarzucanego mu czynu i chęć zapobieżenia popełnieniu przez niego innego ciężkiego przestępstwa przeciw życiu i zdrowiu. Z wyjaśnień podejrzanego wynika bowiem, że popełniłby on ponownie takie przestępstwo - dodała sędzia, nie ujawniając szczegółów. Podkreśliła, że sąd wziął także pod uwagę obawę ucieczki podejrzanego i ustawową przesłankę stosowania aresztu, jaką jest grożąca mu wysoka kara, a także konieczność poddania go badaniom sądowo-psychiatrycznym.
Każdy podejrzany o zabójstwo jest poddany badaniu przez biegłych lekarzy psychiatrów - wyjaśniał wcześniej w rozmowie z dziennikarzami prok. Wojciech Sołdaczuk. Z reguły w takich sprawach psychiatrzy po jednorazowym badaniu wnioskują o obserwację - powiedział. Badania w zakładzie zamkniętym mogą trwać od 4 do 8 tygodni.
W czasie przesłuchania w stołecznej prokuraturze Kajetan P. zrezygnował z udziału obrońcy, co zostało zaprotokołowane. Potwierdził to dotychczasowy obrońca mężczyzny, mec. Tadeusz Wolfowicz, który podkreślił, że była to "suwerenna decyzja" podejrzanego.
Sąd przydzielił Kajetanowi P. obrońcę z urzędu, o czym poinformowała sędzia Leszczyńska-Furtak.
Za zabójstwo 27-latkowi grozi dożywotnie więzienie.
Kajetan P., 27-latek, który pracował w jednej z warszawskich bibliotek, jest podejrzany o to, że na początku lutego zamordował na warszawskiej Woli lektorkę języka włoskiego Katarzynę J. Następnie taksówką przewiózł ciało 30-latki z odciętą głową do wynajmowanego mieszkania na Żoliborzu. Tam odkryli je strażacy wezwani do pożaru.
Kajetan P. uciekł i ukrywał się przez prawie dwa tygodnie. Wystawiono za nim Europejski Nakaz Aresztowania i tzw. czerwoną notę Interpolu, którą poszukiwani są najgroźniejsi przestępcy. Wiadomość o poszukiwanym mężczyźnie trafiła do 190 krajów.
17 lutego Kajetana P. zatrzymano w stolicy Malty La Valletcie. Dzień później maltański sąd wydał zgodę na jego ekstradycję.
Z ustaleń policji wynika, że na Maltę 27-latek przypłynął 9 lutego promem z Sycylii. Prawdopodobnie planował przedostać się do Afryki Północnej. Ostatecznie został zatrzymany na dworcu autobusowym. Wcześniej pojawił się w biurze podróży i tunezyjskim konsulacie, w którym zgłosił zaginięcie paszportu i prosił o pozwolenie na przedostanie się do Tunisu, do - jak tłumaczył - polskiej ambasady. Nie wyrażono na to jednak zgody.
W piątek, 26 lutego, Kajetan P. został sprowadzony do Polski na pokładzie wojskowej CASY.
(dp, edbie)