“Natowska czy inna międzynarodowa obecność wojskowa w pewnych rejonach bardzo by Ukraińcom pomogła. Może temat wróci" – ocenił w rozmowie z tygodnikiem "Sieci" prezes Prawa i Sprawiedliwości, wicepremier Jarosław Kaczyński, nawiązując do swojej propozycji przedstawionej kilka tygodni temu w Kijowie. "Po tych deklaracjach, które padły, i tych, które nie padły w Warszawie, jest jasne, że dzisiaj Stany Zjednoczone nie są na to gotowe" – przyznał.

REKLAMA

Jarosław Kaczyński w rozmowie z tygodnikiem "Sieci" przyznał, że miał świadomość, iż jego pomysł ma ograniczone szanse na realizację. Ale jako polityk uważający, że należy wykorzystać każdą szansę, by ratować Ukrainę, postanowiłem skorzystać i z tej - tłumaczył.

Lider PiS-u nazwał rosyjską agresję na Ukrainę “typową wojną zastępczą". W gruncie rzeczy to jest wojna wydana Zachodowi przez Rosję. Ale Zachód jest, jaki jest - dodał. Pytany, czy Zachód nie chce przyjąć do wiadomości, że Putin z nim walczy, Kaczyński odparł: "Do wiadomości przyjmuje, rozumie, co się dzieje, ale nie chce wyciągnąć z tego koniecznych wniosków, podjąć decyzji idących dużo dalej, niż te dotąd podjęte". Niekiedy z powodu obiektywnych obaw przed pogorszeniem własnego poziomu życia, czasami ze strachu przed rozlaniem się konfliktu. A trzeba też jasno powiedzieć, że część elit zachodnich jest po prostu skorumpowana. Rosjanie mają siłę niekontrolowanych i bardzo dużych pieniędzy, państwowych i półpaństwowych, należących do oligarchów, które mogą na takie cele wydawać. Za setki miliardów takich pieniędzy można kupić wiele, także wielu ludzi. Zwłaszcza w świecie, w którym życie jest zdefiniowane jako użycie, a nie służba. Politycy też temu ulegają. Ci gorsi jeszcze w czasie rządów, ci lepsi po zakończeniu karier. Choć także i w tych przypadkach często już o tych przyszłych zarobkach myślą, a to wpływa na ich postawę - ocenił wicepremier. Zachód oczywiście ma pieniądze dużo większe, ale są one zawsze znaczone, nie da się ich wydawać jawnie i bez konsekwencji na łapówki. Dziś prowadzi to do konsekwencji prawnych, także dla koncernów dokonujących takich operacji - dodał.

Zapytany, czy Polska jest bezpieczna, Kaczyński zwrócił uwagę, że "jesteśmy w NATO, nieustannie słyszymy zapewnienia o sile tych gwarancji". Sam wielokrotnie je słyszałem bezpośrednio od ambasadorów amerykańskich, którzy jeśli nawet w innych sprawach zachowywali się różnie, to podkreślali: art. 5 traktatu północnoatlantyckiego jest święty, jak zostaniecie napadnięci, będziemy was bronili - dodał lider PiS. Na uwagę, że teraz te same słowa powtórzył w Warszawie Joe Biden, zaznaczając, że "to święte zobowiązanie", Kaczyński zwrócił uwagę, że "Rosjanie to słyszą, muszą to brać pod uwagę". Ale czy w ich planach nie jest spróbowanie, czy ten art. 5 naprawdę działa? Tego nie jestem pewien. Stąd dużo lepiej by było, gdybyśmy mieli już zrealizowany do końca nasz program wojskowy - zauważył.

"Państwo ukraińskie się nie rozsypało jak domek z kart"

Musimy rozumieć, że stawką tej wojny jest także Polska - przekonywał w rozmowie z tygodnikiem Kaczyński. O ile w Rosji nie nastąpi jakaś zasadnicza zmiana, jakiś wstrząs, ta polityka imperialna będzie kontynuowana. A nawet gdyby doszło do zmiany, np. wskutek niepowodzeń w wojnie, to też nie będziemy mieli raczej do czynienia z trwałym zwrotem w kierunku demokratycznym, ale to byłoby możliwe tylko przy radykalnej zmianie postawy Zachodu, i to szybkiej zmianie. W najlepszym razie będzie to jakiś okres smuty, ale z dążeniem do odbudowy możliwości dokonywania podbojów - analizował.

Pytany, jakie scenariusze końca tego konfliktu uważa za możliwe, wicepremier podkreślił, że "Zachód musi Ukrainie pomóc". Walczy dwudziesta trzecia armia świata z armią drugą. Ukraińcy odnieśli mimo to wiele sukcesów. W sposób oczywisty widać, że podstawowy scenariusz Putina się nie udał. Kijowa błyskawicznie nie zdobył, suwerennej i demokratycznej władzy nie obalił, państwo ukraińskie się nie rozsypało jak domek z kart, na co liczył - wyliczał.