Prezes PiS Jarosław Kaczyński twierdzi, że ciągle dostaje pogróżki. W ten sposób skomentował decyzję szefa MSWiA Jerzego Millera, który od jutra wycofuje ochronę BOR przydzieloną wcześniej prezesowi PiS-u i kilku innym politykom po morderstwie w łódzkim biurze Prawa i Sprawiedliwości.
Nie jestem w stanie ocenić przesłanek tych decyzji, bo po prostu ich nie znam. (...) Po prostu nie wiem, czym BOR się tutaj kierował, jakie ma dane, dlaczego uznał, że przedtem było niebezpieczeństwo, a teraz nie ma - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński na dzisiejszej konferencji prasowej.
Jak dodał, wciąż dostaje pogróżki. Ja w każdym razie ciągle dostaję pogróżki. Ostatnio dostałem pogróżkę, że jeżeli przyjadę na Śląsk, to zostanę wraz z publicznością, która się ze mną spotyka, wysadzony w powietrze. A to jest tak, że w Sosnowcu od 19 lat zawsze się spotykamy w tym samym miejscu - w domu katolickim - co nie oznacza, że do tego domu katolickiego nie pojadę - podkreślił.
Jak dodał, formułowane są wobec niego pogróżki ze szczegółami technicznymi, np. skąd zostaną wzięte materiały wybuchowe.
Ochronę BOR przydzielono kilkunastu politykom (m.in. Zbigniewowi Ziobrze, Grzegorzowi Napieralskiemu i Jackowi Kurskiemu), którzy znaleźli się na celowniku Ryszarda C. który zaatakował działaczy PiS-u w Łodzi. Jak się okazało mężczyzna pojawiał się w biurach poselskich tych osób przed zamachem. Napastnik jest w tej chwili w areszcie. Wkrótce pojedzie na obserwację psychiatryczną.