Obowiązkową naukę języka obcego dla urzędników zarządził burmistrz opolskiej Byczyny. Kursanci mają dwa lata na zdobycie certyfikatu, poświadczającego biegłą znajomość języka w mowie i piśmie.
Dodatkowo wiedzę językową będzie sprawdzał wewnętrzny egzamin. To pierwszy urząd w regionie, gdzie zdecydowano o takim nakazie. Jednak gmina nie wyda na kursy ani złotówki.
A burmistrz wspaniałomyślnie z obowiązku studiowania języków zwolnił pracowników w wieku emerytalnym i… samego siebie. W sumie w zajęciach ma uczestniczyć 17 z 35 urzędników.
- Rozmawiam swobodnie po niemiecku, trochę lepiej po rosyjsku - argumentuje burmistrz. Swoją decyzję tłumaczy współpracą, prowadzoną z niemiecką gminą.
Gdy przyjeżdżają jej przedstawiciele, musimy zatrudniać tłumaczy – argumentuje. Nie chce jednak, by urzędnicy ograniczali się jedynie do nauki niemieckiego. Na kursach ma się pojawiać także angielski czy francuski.
Samym mieszkańcom Byczyny pomysł się podoba. - W końcu jesteśmy w Unii Europejskiej. Wszyscy powinni znać niemiecki czy angielski - przekonują.