Jest zażalenie Jacka K. na środki zapobiegawcze zastosowane wobec niego w zeszłym tygodniu przez prokuraturę - dowiedział się reporter RMF FM. Były wiceminister finansów w rządzie PO-PSL, zatrzymany przez CBA i podejrzany w aferze hazardowej, musi wpłacić pół miliona złotych poręczenia majątkowego oraz powstrzymywać się od doradzania branży hazardowej.
Jeśli prokuratora nie zmieni swej decyzji, wyśle dokument do sądu i to sąd będzie decydował o zasadności potężnej kaucji i zakazie doradzania zastosowanych wobec urzędnika. W praktyce oznacza to, że do czasu uprawomocnienia się decyzji prokuratury, Jacek K. nie musi wpłacać pieniędzy.
Były wiceminister został zatrzymany przez CBA tydzień temu. Agenci przeszukali jego warszawskie mieszkanie oraz biuro i zawieźli go do Białegostoku. Tam usłyszał zarzut niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez inne osoby. Po przesłuchaniu nie było wniosku o areszt i Jacka K. zwolniono do domu.
Jacek K. nie przyznał się do popełnienia zarzuconych mu czynów. Prokurator zastosował wobec niego poręczenie majątkowe w kwocie 500 tys. zł. i nakaz powstrzymania się od działalności związanej z udzielaniem porad i konsultacji w zakresie urządzania i prowadzenia gier hazardowych oraz zakładów wzajemnych.
Z uwagi na upływ czasu oraz zgromadzony w sprawie obszerny materiał dowodowy za wystarczające uznano zastosowanie środków zapobiegawczych o charakterze wolnościowym - poinformował Łukasz Janyst, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.
Jak podała wcześniej Prokuratura Krajowa, zarzuty obejmują okres od 2 lutego 2008 roku do 23 listopada 2009 roku oraz od 1 stycznia 2010 roku do nieustalonego dnia 2015 roku.
"Jacek K., pełniąc funkcję Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Finansów i Szefa Służby Celnej, ignorował informacje o nierzetelności badań technicznych, które były wymagane do rejestracji automatów do gry. Nie zlecił podległym mu urzędnikom kontroli badań, co prowadziło do legalizacji automatów, które nie powinny zostać zarejestrowane, wstrzymał też badania automatów wytypowanych do kontroli. Gdy mimo to ujawniono nieprawidłowości, nie polecił cofnięcia nierzetelnym jednostkom badawczym upoważnienia do badań technicznych automatów" - czytamy w komunikacie PK. "Mimo licznych sygnałów o nieprawidłowościach Jacek K. nie zlecił również podległym mu urzędnikom kontroli w zakresie maksymalnych stawek i maksymalnych wygranych w tzw. jednorękich bandytach. W konsekwencji akceptował rejestrację tych maszyn na podstawie nieprawdziwych opinii" - podkreślono.
Wieczorem były wiceminister finansów napisał na Twitterze: "Branża hazardowa próbowała mnie odwołać, próbowała mnie oczernić na plakatach i w Uważam Rze, próbowała mnie skazać z oskarżenia prywatnego, a teraz prokurator stawia mi zarzuty, że za mało działałem i umożliwiłem im osiągnięcie korzyści finansowej. O ironio !".
(j., mpw)