„Nie mogli mnie podsłuchiwać, bo go nie używałem” - tak o telefonie Huawei przyjętym podczas wizyty Chinach mówi w rozmowie z reporterem RMF szef Gabinetu Politycznego premiera Marek Suski. Opozycja żąda wyjaśnień i zbadania certyfikatów bezpieczeństwa Suskiego oraz pyta, czy "chiński prezent" może zagrażać tajemnicom państwa.
Marek Suski zapewnia, że telefon oddał, choć nie precyzuje komu. Przekonuje, że nigdy nie włączył chińskiego telefonu. Mówi o aferze rozpętanej przez osoby, które mają manię szukania szpiegów. Przekonuje, że premier wcale nie jest zaniepokojony tą sytuacją i bagatelizuje sprawę tłumacząc, że nawet Robert Lewandowski reklamuje chińskie telefony.
Wie pan, że to jest najbardziej popularny telefon w Polsce, który się sprzedaje? Z drugiej strony jest reklamowany przez Roberta Lewandowskiego. Zapewniam pana, że ja nigdy z niego nie korzystałem, nie mogli by podsłuchać - mówi Suski.
Telefon Huawei Marek Suski przyjął od organizatorów polsko-chińskiej współpracy kulturalnej. Był wtedy członkiem sejmowej komisji służb specjalnych. Wpisał ten prezent do oświadczenia majątkowego.
Sprezentowany przez Chińczyków telefon Marka Suskiego może stanowić zagrożenie dla tajemnić państwowych - tak w liście do szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego pisze poseł Nowoczesnej Adam Szłapka, członek sejmowej Komisji Służb Specjalnych. Opozycyjni członkowie komisji alarmują szefa ABW i czyli koordynatora służb specjalnych w sprawie szefa gabinetu premiera Morawieckiego.
W liście posła Adama Szłapki do szefa ABW Piotra Pogonowskiego czytamy, że taki otrzymany od Chińczyków telefon Huawei mógł być zainfekowany szpiegowskim oprogramowaniem. Suski - gdy go dostawał - był członkiem komisji specsłużb. Dziś jest szefem gabinetu premiera. Taki telefon jak - ostrzegają posłowie - może infekować inne aparaty.
Autor: Mariusz Piekarski
Opracowanie: Arkadiusz Grochot