Jest nowa, korzystna dla Michała L. - znanego jako kierowca z Monciaka - opinia dotycząca stanu jego zdrowia - dowiedział się nasz reporter Kuba Kaługa. Chodzi o mężczyznę, który w lipcowy wieczór w 2014 roku wjechał autem na słynny sopocki deptak i molo. Potrącił ponad 20 osób, niektóre z nich ciężko ranił.

REKLAMA

Według nieoficjalnych informacji naszego reportera, w nowej opinii mowa jest o znacznych postępach w leczeniu, któremu poddawany jest dziś już 34-letni mężczyzna. Stan zdrowia psychicznego Michała L. miał też ulec poprawie. Wczoraj sąd bardzo długo zastanawiał się nad dalszą izolacją mężczyzny. Ostatecznie uznał, że powinien on być nadal leczony w zamkniętej placówce.

Postanowienie jest nieprawomocne. Zgodnie z jego treścią, sąd uznał, że dalsze stosowanie środka zabezpieczającego, to znaczy pobytu w zakładzie psychiatrycznym, jest niezbędne. To jest właściwie wszystko co mogę powiedzieć - powiedziała RMF FM Tatiana Paszkiewicz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Śledczy wnosili zresztą o dalsze izolowanie Michała L. od społeczeństwa. Nie chcieli w ogóle odnosić się do treści opinii o stanie zdrowia mężczyzny. Podobnie do sprawy podszedł również jego obrońca. Przyznał jedynie, że jego zdaniem są ewidentne podstawy do tego, by jego klient mógł zmienić warunki, w których jest leczony. Jego zdaniem, od dawna nie powinien już przebywać w zakładzie psychiatrycznym. Zapowiedział także, że zaskarży wczorajszą decyzję sądu.

O treść nowej opinii pytaliśmy także Sąd Okręgowy w Gdańsku. Sędzia Tomasz Adamski, rzecznik prasowy ds. karnych Sądu Okręgowego w Gdańsku, stwierdził jedynie: Postępowanie w przedmiocie stosowania środków zabezpieczających nie jest jawne, zatem nie mogę przedstawić wniosków opinii ani uzasadnienia.

Śledztwo wykazało, że gdy Michał L. wjechał na sopocki Monciak i molo nie wiedział co robi. Nie był wtedy pod wpływem alkoholu, narkotyków ani dopalaczy. Wiadomo, że miał poważną chorobę psychiczną. Jeszcze w lipcu 2014 roku nieoficjalnie ustaliliśmy, że przerwał leczenie. Niekontrolowana i śmiertelnie niebezpieczna dla pieszych jazda mogła być tego efektem. To dlatego mężczyzna zamiast trafić do więzienia został wysłany na leczenie.

(ug)