Podwykonawcy firmy Astaldi nie będą w środę blokować torów. Taką informację przekazali po zakończeniu spotkania z przedstawicielami PKP PLK w Lublinie.
Nie będzie blokady, ustaliliśmy, że będziemy dalej rozmawiać - powiedział jeden z podwykonawców Astaldi, Andrzej Jasiński z firmy Budmax w Puławach. Będą kolejne spotkania, co tydzień, najbliższe w poniedziałek - dodał.
To było bardzo konstruktywne spotkanie, wiele sobie wyjaśniliśmy. Znaleźliśmy się w wszyscy w takiej sytuacji, i my jako podwykonawcy i PKP PLK, której nie przewidują żadne procedury, stąd zamieszanie. Staramy się to zrozumieć, postanowiliśmy dać jeszcze trochę czasu PLK. To nie tak, że protestu w ogóle już nie będzie, zależy jak dalej się sprawy potoczą" - zaznaczył Jasiński. Przedstawiciele zarządu PKP PLK przynieśli listę i przedstawili sytuację każdej firmy. Przyjęliśmy plan działania, który będziemy realizowań. Należności naszej firmy wynoszą około 6 mln zł, dostaliśmy z tego 300 tys. zł - dodał.
W spotkaniu uczestniczyło około 25 podwykonawców. Przedstawiciele PKP PLK, którzy brali udział w rozmowach, nie chcieli się wypowiadać.
Astaldi pod koniec września przysłała do PKP PLK informację, że umowy dotyczące modernizacji linii Dęblin - Lublin oraz linii Poznań - Leszno wygasły. Resort infrastruktury wezwał włoską firmę do wznowienia prac, ale wykonawca nie powrócił na place budów. Dlatego PKP PLK 2 października wezwały Astaldi wraz z konsorcjantami, do podjęcia prac na kontraktach, tj. linii kolejowej nr 7 na odcinku Dęblin - Lublin oraz linii Poznań - Wrocław. W związku z tym, że włoska firma nie podjęła prac na obu liniach, PLK 5 października złożyły oświadczenia o odstąpieniu od obu umów z winy konsorcjantów.
Astaldi jest zaangażowane w Polsce także w budowę dróg oraz warszawskiego metra (jest samodzielnym wykonawcą rozbudowy II linii metra na Pradze-Północ i Targówku o stacje Szwedzka, Targówek i Trocka).
(mn)