Chcemy edukacji, nie indoktrynacji - skandowali przed Sejmem przeciwnicy projektu nowelizacji Kodeksu Karnego, który zakłada m.in. wprowadzenie kary pozbawienia wolności za publiczne propagowanie lub pochwalanie obcowania płciowego dzieci. Projekt był rozpatrywany w trakcie bloku głosowań w Sejmie. Został skierowany do dalszych prac w komisji.

REKLAMA

Jak przekonują autorzy projektu, jego celem ma być "zapewnienie prawnej ochrony dzieci i młodzieży przed deprawacją seksualną i demoralizacją". Z kolei zdaniem m.in. posłów PO-KO, prawdziwą intencją jest zakazanie prowadzenia edukacji seksualnej.

Nie przyjęto złożonego podczas pierwszego czytania przez posłów PO-KO wniosku o odrzucenie projektu w całości. Za dalszymi pracami głosowało 243 posłów, 150 było przeciw, a 13 wstrzymało się od głosu. Zgodnie z regulaminem Sejmu projekty obywatelskie nie podlegają tzw. zasadzie dyskontynuacji. Oznacza to, że prace nad nimi są kontynuowane w Sejmie kolejnej kadencji.

"Jesień Średniowiecza"

Środową manifestację przed Sejmem pod hasłem "Jesień Średniowiecza" zorganizował Strajk Kobiet. Jedna z liderek "Strajku" Marta Lempart podkreślała, że sytuacja jest bardzo podobna do tej z 2016 roku, kiedy w Sejmie próbowano uchwalić przepisy całkowicie zakazujące aborcji. Jej zdaniem, za obywatelskim projektem nowelizacji KK stoi instytut Ordo Iuris, "powiązany z tzw. Światowym Kongresem Rodzin, sponsorowany przez Kreml".

Jak podkreśliła Lempart, projekt "Stop Pedofilii" doprowadzi do sytuacji, w której lekarz, który przepisze osobie nieletniej lek o skutkach antykoncepcyjnych może iść do więzienia. Pedagog, który odpowie na pytanie, czy to jest ok, że jestem lesbijką lub gejem, też pójdzie do więzienia - powiedziała.

Jedna z liderek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, Bożena Przyłuska zauważyła, że pod inicjatywą Stop Pedofilii zebrano 265 tys. podpisów. Jej zdaniem, autorzy projektu, zbierając podpisy posłużyli się manipulacją, robili to pod hasłem "stop lobby LGBT", podczas gdy projekt dotyczy zupełnie czegoś innego.

Jak zaznaczyła Magdalena Biejat (Lewica Razem), która zasiądzie w Sejmie nowej kadencji, autorzy inicjatywy obywatelskiej twierdzą, że chcą chronić dzieci. Ja to poczucie podzielam. Tylko, że ta ustawa tego nie robi (...) Dzieci nie będą uczone, co to znaczy "zły dotyk", co to znaczy powiedzieć nie, jak można w sposób odpowiedzialny, z pełnym poszanowaniem drugiego człowieka i swojego ciała, rozpoczynać życie seksualne - stwierdziła.

Jako matka, jeśli będę miała problem z moim dzieckiem, nie będę mogła pójść do pedagoga, nauczyciela, edukatora, lekarza, bo ta ustawa będzie ich penalizować - dodała Biejat.

Uczestniczący w manifestacji lider Lewicy Razem Adrian Zandberg podkreślił, że bezpieczeństwo dzieci i młodzieży zależy od wiedzy. Skrajna prawica chce cofnąć czas i zabrać ludziom prawo do wiedzy. Wiedza o seksualności powinna być normalnym elementem procesu edukacji". Jego zdaniem projekt "Stop pedofilii" służy wyłącznie interesom agresorów seksualnych i pedofilów. "Jeśli utrudnimy dostęp do wiedzy o własnej seksualności, to oznacza ułatwienie popełniania przestępstw tym, którzy chcą dzieci wykorzystać - powiedział.