Rok w więzieniu, 4 lata zakazu siadania za kółkiem i niechlubne miejsce w świadomości publicznej – to kara dla Dominika Szklarskiego, przyłapanego na jeździe po ulicach Warszawy pod wpływem narkotyków. To pierwszy taki wyrok w Polsce.
Poza pobytem za kratkami i odebraniem prawa jazdy sąd zezwolił na podanie nazwiska skazanego – to kolejna forma kary. Sąd po raz pierwszy w Polsce orzekł, że należy publikować dane osoby, która prowadziła samochód w stanie odurzenia narkotykami. W związku z tym na stronach internetowych Komendy Stołecznej Policji opublikowano wyrok w sprawie Dominika Szklarskiego.
A jest się czego wstydzić – policjanci zatrzymali mężczyznę, gdy jechał całą szerokością jezdni, nie zważał na czerwone światła ani przejścia dla pieszych, wymuszał także pierwszeństwo. - Ten kierowca nikogo nie potrącił, nikogo nie skaleczył, ani nikogo nie zabił. Ale tu można o nim mówić jako o potencjalnym zabójcy - tłumaczy Mariusz Sokołowski ze stołecznej policji.
Problemem jest to, że polscy kierowcy nie wierzą w nieuchronność kary za ich wybryki za kierownicą. Może w rozwiązaniu tego problemu pozwoli kara publiczna i napiętnowanie.