Nie mogłem jako polski minister obrony wydać rozkazu lotnictwu innego państwa - broni się były minister obrony narodowej generał Wojciech Jaruzelski. W czwartek Instytut Pamięci Narodowej poinformował, że znaleziono notatkę wskazującą, iż rozkaz zestrzelenia polskiego samolotu nad Czechosłowacją w 1975 roku wydał właśnie Jaruzelski.

REKLAMA

Nie mogłem jako polski minister obrony wydawać jakiegokolwiek rozkazu lotnictwu ani przedstawicielom innego państwa, to wie i rozumie nawet zwykły żołnierz - przekonuje generał Jaruzelski. Dodaje, że nie miał możliwości dotarcia do notatki sierżanta dyżurnego z wojewódzkiej komendy milicji we Wrocławiu. Generał zaznacza również, że niezależnie od tego, ubolewa, że zginął człowiek.

Jaruzelski przypomniał, że to był czas antagonistycznego podziału Europy i świata z różnymi tego konsekwencjami. Dziś po 35 latach nadawany jest temu sensacyjny wymiar - powiedział. Zaznaczył, że liczy, że prokuratura przeprowadzi stosowne śledztwo.

W czwartek IPN poinformował, że znaleziono dokument, potwierdzający, że decyzję zestrzelenia polskiego samolotu w 1975 roku nad Czechosłowacją wydał ówczesny szef MON gen. Wojciech Jaruzelski. P.o. dyrektor Biura Edukacji Publicznej Łukasz Kamiński powiedział, że jest to notatka służbowa oficera SB z Wrocławia, znaleziona w IPN we Wrocławiu. Przypomniał, że dotychczas IPN dysponował jedynie ustnym zeznaniem pilota myśliwca, który zestrzelił samolot. Zdaniem Kamińskiego, nie ma podstaw, by podważać tę notatkę i zawarte w niej informacje.

Pracownicy IPN szukają jednak kolejnych dokumentów związanych z zestrzeleniem samolotu - podkreśla szef Instytutu Janusz Kurtyka:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Do zestrzelenia doszło 16 lipca 1975 roku na terytorium Czechosłowacji, tuż przy granicy z Austrią. Polski cywilny dwupłatowiec An-2, prowadzony przez pilota Dionizego Bielańskiego, który wyleciał z Opola, śledziły dwa czechosłowackie migi-21 i dwa poddźwiękowe samoloty L-29. Nad gminą Kuty na czesko-słowackim pograniczu niedaleko granicy z Austrią, pilot Vlastimil Navratil otrzymał rozkaz otwarcia ognia. Polski samolot spadł, jego pilot zginął.

W roku 1975 ówczesne władze Czechosłowacji i Polski starały się wyciszyć sprawę zestrzelenia samolotu i śmierci Bielańskiego, przedstawiając zdarzenie jako awarię.