Może dojść do jakiegoś drobnego pęknięcia, natomiast nie widzę teraz przesłanek do większego rozłamu - tak Jarosław Kaczyński widzi przyszłość swojej partii po buncie trzech wiceszefów.
Ustępujący premier zapowiedział na konferencji prasowej, że jeśli Kongres Prawa i Sprawiedliwości go poprze, to będzie współpracował w kierownictwie z tymi, których chce tam mieć, a nie z tymi, których nie chce. Ja nie mam zamiaru naraz być dyktatorem, który zawsze za wszystko odpowiada – wedle mediów; i jednocześnie musieć się liczyć z tym, że ktoś ma właśnie zły dzień, fatalny humor, musi pojechać na ryby - stwierdził.
Na pytanie, czy sprawą trzech posłów PiS, którzy zrezygnowali z funkcji wiceprezesów partii - Ludwika Dorna, Pawła Zalewskiego i Kazimierza Ujazdowskiego - powinien zająć się sąd partyjny odpowiedział, że chce dać im jeszcze więcej czasu. Szczególnie temu najwyższemu - podkreślił premier.
Z zasiadania w Komitecie Politycznym PiS zrezygnowali minister transportu Jerzy Polaczek i poseł Piotr Krzywicki. Jak poinformowali, rezygnacja jest „formą solidarności” z autorami memoriału do prezesa Kaczyńskiego.