Przez 10 lat Służba Bezpieczeństwa inwigilowała artystów „Kabaretu pod Egidą”. Do dokumentów akcji o kryptonimie „Tercet” dotarli niedawno historycy Instytutu Pamięci Narodowej. Pod lupą peerelowskich służb specjalnych znaleźli się m.in. Krystyna Janda, Piotr Fronczewski i Jan Pietrzak.

REKLAMA

Komunistyczne władze bardzo bolała popularność kabaretu, budowana na ironii wobec systemu. Jak powiedziała Anna Piekarska z IPN, służby starały się dociec, czy dowcipy Jana Pietrzaka i spółki nie są pisane na zlecenie politycznej opozycji. Zainteresowanie SB koncentrowało się przede wszystkim wokół źródeł inspiracji do wrogiej działalności artystycznej. Tropiono przede wszystkim związki z opozycją - stwierdziła.

Jan Pietrzak w rozmowie z dziennikarzami RMF FM przyznał, że czuł na karku oddech SB. To właśnie długie macki służb specjalnych sprawiały, że jego kabaret miał problemy lokalowe, a on sam nie mógł wyjeżdżać za granicę. Wokół kabaretu działało co najmniej kilku tajnych współpracowników SB. Chciałbym wiedzieć kto to był - powiedział Pietrzak. Na razie człowiek trochę zgaduje. Oczywiście pewne domysły mam - zaznaczył.

Nazwisk tajnych współpracowników nie potrafią na razie rozszyfrować też historycy. O jednym z nich wiadomo, że był związany z kabaretem, a kilku innych było pracownikami administracyjnymi budynków, w których występowali artyści.

Jednak SB nie poprzestała wyłącznie na sporządzaniu charakterystyk osobowych aktorów związanych z Egidą i umieszczaniu w ich otoczeniu własnych konfidentów. Podjęła też co najmniej dwie próby zwerbowania któregoś z nich. Panie Janku, widzi pan te szafę? Tu leży paszporcik, tylko my musimy wiedzieć z kim się tam pan będzie kontaktować, co tam będzie za nastrój w garderobie. A ponieważ nie chciałem kapować, w związku z tym nie jeździłem wiele lat – tak propozycję współpracy opisywał naszym reporterom Pietrzak.

Najbardziej wyrafinowana była próba werbunku Piotra Fronczewskiego. Złapany na jeździe po alkoholu otrzymał ofertę: prawo jazdy albo współpraca. Powiedział "nie" i natychmiast ogłosił publicznie, że jest na celowniku specsłużb. Esbecy byli oburzeni. W raportach znajdują się informacje, że oto piotr Fronczewski rozgłasza informacje obrażające nasza służbę i nieprawdziwe – mianowicie, że już został zwerbowany, a współpraca z nim nie rokuje wskutek takiej postawy - opowiadała naszemu reporterowi Anna Piekarska z IPN- u. Dodała, że nie natrafiła na ślad jakiegokolwiek współpracownika z wewnątrz Egidy. Ci których pozyskano, pozostawali co najwyżej w otoczeniu kabaretu.