"Uważam, że o mojej przyszłości politycznej powinni zadecydować wyborcy, a nie tajemniczy oficerowie służb specjalnych" - podkreśla Jan Bury z PSL w opublikowanym właśnie oświadczeniu, rozwiewając tym samym wątpliwości co do swojego startu w wyborach. To reakcja na aferę z ustawianiem konkursów w NIK. "Jestem niewinny. Nie mam sobie nic do zarzucenia" - przekonuje, kolejny już raz, Bury.
Janowi Buremu i szefowi NIK Krzysztofowi Kwiatkowskiemu grożą prokuratorskie zarzuty. Śledczy chcą im przedstawić zarzuty dotyczące m.in. wpływania na konkursy na stanowiska w delegaturach NIK.
Po pierwsze Jan Bury wpływał na decyzję o wyborze niektórych kandydatur na stanowiska w delegaturach NIK - to są dwa zarzuty. Trzeci dotyczy wpływania na zmianę członków komisji, którzy przeprowadzali kontrolę w jednej z gmin na Podkarpaciu - informował w odniesieniu do posła PSL rzecznik katowickiej Prokuratury Apelacyjnej Leszek Goławski.
Do Sejmu trafiły wnioski o uchylenie immunitetów Buremu i Kwiatkowskiemu.
Dzisiaj Jan Bury wydał oświadczenie w tej sprawie. Podkreślił, że "jest niewinny" i "nie ma sobie nic do zarzucenia". Od czterech lat jestem obiektem zorganizowanej akcji mającej na celu wyeliminowanie mnie z życia publicznego. (...) Ostatnia odsłona opiera się o nagrania rozmów z roku 2013. (...) Centralne Biuro Antykorupcyjne wraz z Prokuraturą w Katowicach wyjaśniało okoliczności tej sprawy ponad dwa lata. Chcę zapytać w tym miejscu - jakie okoliczności spowodowały, że trwa to tak długo? Kilka podsłuchanych rozmów, kilkaset stron dokumentów związanych z konkursem i kilka, kilkanaście osób do przesłuchania. Pracy na miesiąc, może dwa. Dlaczego zatem wniosek o pozbawienie immunitetu został skierowany dopiero w sierpniu 2015 roku, a nie rok temu, lub jeszcze wcześniej? Odpowiedź na te pytania jest znacznie ważniejsza niż powtarzane ciągle pytanie "kiedy złożę immunitet?" - czytamy w oświadczeniu Burego.
Poseł zwraca uwagę, że "podsłuchy zaczęły się, zgodnie z informacjami przywoływanymi przez media, w roku 2013 - roku dwóch krytycznych raportów NIK na temat zdarzeń wewnątrz CBA".
Stawia też pytanie, "kto polecał i popierał kandydatury na przykład Pana Seremeta i Pana Wojtunika (...)". Bo nie ma wątpliwości, że ich kandydatury nie pojawiły się same z siebie. Czy, trzymając się standardów zastosowanych do mnie, nie podżegano do popełnienia przestępstwa. Logika brutalnej kampanii wyborczej nie może być stosowana jedynie do części uczestników tej gry - stwierdza Bury.
Na koniec poseł zapowiada, że będzie "bronił swojego dobrego imienia", i sugeruje, że wystartuje w październikowych wyborach parlamentarnych. Uważam, że o mojej przyszłości politycznej powinni zadecydować wyborcy, a nie tajemniczy oficerowie służb specjalnych - podkreśla.
(edbie)