Nowy rok szkolny, czyli wrzesień, to jeden z możliwych terminów, gdy szkoły znów będą mogły działać jak punkty szczepień. Taka jest zapowiedź minister zdrowia sprzed dwóch tygodni. Izabela Leszczyna obiecała wtedy, że szczepienia wrócą do szkół i tam uczniowie łatwo będą mogli otrzymać na przykład zalecany preparat. Jak ten pomysł oceniają specjaliści?

REKLAMA

Szkoły działały już jak punkty szczepień przeciwko koronawirusowi przez krótki okres, w środku pandemii, jesienią 2021 roku. Wtedy zespoły medyczne przyjeżdżały do placówek, by tam podać preparat zarejestrowanym uczniom, którzy mieli zgodę rodziców. Teraz szczepienia mają wrócić tam na stałe.

Na początek w szkołach podawane mają być szczepienia przeciwko wirusowi HPV. Ta szczepionka od ubiegłego roku jest bezpłatna dla wszystkich nastolatków, bo zmniejsza ryzyko nowotworów takich jak rak szyjki macicy oraz nowotwory głowy i szyi. Dwunastolatkowie i trzynastolatkowie mają do wyboru dwie szczepionki (dwuwalentną i dziewięciowalentną), a pozostali mogą korzystać bezpłatnie z preparatu dwuwalentnego (znalazł się na liście bezpłatnych leków dla dzieci i młodzieży, która obowiązuje w Polsce od września).

Co na to lekarze?

Według specjalistów, jeżeli uczeń będzie mógł łatwo zaszczepić się między lekcjami, w szkole, to tylko zachęci go do szczepień. W szkołach są gabinety higienistów i miejsca, gdzie można szczepić, pozostaje tylko kwestia przygotowania organizacyjnego, żeby wiedzieć: jak, kiedy, komu podać. szczepionkę. Nie zapominajmy, że podstawowym miejscem szczepień są klasyczne punkty, czyli poradnie POZ, na te szczepienia kierują lekarze rodzinni - podkreśla onkolog profesor Mariusz Bidziński.

Z kolei krajowa konsultant w dziedzinie medycyny rodzinnej profesor Agnieszka Mastalerz-Migas zaznacza, że szczepienia w szkołach to potrzebny ruch, ale trudny logistycznie i organizacyjnie. Trzeba zaplanować, jak rozwiązać kwestię zgód rodzica, zwłaszcza pod nieobecność rodzica. Plusem jest akcyjność szczepień i to, że więcej dzieci zgłosi się na szczepienie niż w sytuacji, gdy każdy z rodziców musi się zarejestrować, przyjść do przychodni. Trzeba zapewnić bezpieczeństwo dzieci: musi być lekarz, który będzie kwalifikował, pielęgniarka, która będzie szczepić, musi być zestaw przeciwwstrząsowy, czyli otoczka medyczna musi być zabezpieczana tak jak jest zabezpieczana w przychodni. Na pewno to się da zrobić i warto zainwestować trochę czasu, żeby to zrobić, bo to poprawi wyszczepialność - dodaje prof. Mastalerz-Migas.

Uczniowie, z którymi rozmawiał nasz reporter, podkreślają, że według nich szczepienia w szkole mogłyby się odbywać. Jeżeli moglibyśmy w szkole zadbać o zdrowie, warto w to iść. Oby to nie było tylko obowiązkowe, jedynie zalecane. Szkoła się nadaje, mamy higienistki i gabinety pielęgniarskie, korzystajmy - zaznaczają uczniowie.