Ze zbiorników polskiego jachtu Zjawa IV wypompowano już zapas paliwa. Jednostka w poniedziałek utknęła na mieliźnie u wybrzeża Szwecji na wysokości Fasterbo. Załoga musiała zostać ewakuowana, bo jacht zaczął niebezpiecznie nabierać wody. Wszyscy są już Polsce. Na miejscu trwa walka o uratowanie łodzi.
Jak pisze armator w poście na Facebooku, metoda ratowania jachtu została już opracowana.
"Z pomocą Coast Guardu odpompowano i zdjęto z jachtu substancje potencjalnie niebezpieczne dla środowiska. Opracowano metodę ratowania jachtu" - czytamy w komunikacie - "Operacja będzie dynamiczna i będzie polegała na jednoczesnym obracaniu jachtu, odpompowywaniu wody i uszczelnianiu kadłuba".
Żeby przeprowadzić tę operację potrzebne jest spokojne morze. "Jacht został zabezpieczony i czekamy na okno pogodowe" - czytamy. Poprawa pogody spodziewana jest około niedzieli.
Załoga Zjawy wróciła już do Polski.
Polski jacht Zjawa IV przepłynął Atlantyk, był w drodze do portu w Gdańsku, kiedy najprawdopodobniej z powodu błędu utknął na mieliźnie. To był nieszczęśliwy zbieg okoliczności - powiedział szwedzkiej gazecie "Aftonbladet" Kalle Isaksson ze szwedzkiej straży przybrzeżnej.
(j.)