Wiceminister finansów zapowiada pozwy do sądu wobec osób, które oskarżają go o sprzyjanie Totalizatorowi Sportowemu podczas prac nad nową ustawą hazardową. Jak podawały media, pod wnioskami, by obniżyć podatki od wideoloterii, widniał podpis Kapicy. Janusz Palikot, obawiając się kolejnego hazardowego skandalu w szeregach PO, zażądał nawet dymisji Kapicy.
Kapica - kreowany do tej pory na pogromcę hazardu - twierdzi, że jego podpis pod dokumentem w sprawie Totalizatora to jedynie dekretacja, że takie pismo wpłynęło do resortu, że je przeczytał i skierował do konkretnego departamentu. Odcina się od sprawy wideoloterii i przekonuje, że był w tej sprawie przesadnie ostrożny. Nawet jeżeli w tym czasie był telefon od pana prezesa Totalizatora, to go nie podjąłem. Była próba rozmowy - nie wiem, czy w tej sprawie, czy w innej - ale ja jej nie podjąłem - zapewnia w rozmowie z reporterem RMF FM Mariuszem Piekarskim:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Politycy opozycji przekonują jednak, że Kapica nie był aż tak ostrożny, bo przyjmował wnioski lobbystów producenta maszyn do wideoloterii, zanim zarejestrowali swoją działalność lobbystyczną. Kapica nie potrafił tego wyjaśnić, goszcząc przed komisją śledczą.
Wydaje się, że na razie - zapowiadając pozwy sądowe - wiceminister uspokoił polityków PO, bo Palikot wycofuje się z żądania jego dymisji. Zwycięża zatem metoda zwierania szyków, a nie strącania kolejnych zagrożonych pionków.