Jacek Berbeka i Jacek Jawień dokładnie w tydzień po pochowaniu Tomasza Kowalskiego pod szczytem Broad Peaku wrócili do Polski. "Najtrudniejsze było opuszczenie Tomka w miejscu, w którym go znaleźliśmy" - przyznał Jawień w rozmowie z reporterem RMF FM Maciejem Pałahickim.

REKLAMA

Najtrudniejsze było opuszczenie Tomka w miejscu, w którym go znaleźliśmy i przesunięcie go, żeby nie było problemu z wejściem na Broad Peak. Tomek całkowicie blokował zarówno wejście do góry, jak i zejście na dół - powiedział Jacek Jawień.

Dokładnie tydzień temu został pochowany Tomasz Kowalski. Ciała drugiego z himalaistów, który w marcu zginęli na Broad Peaku - brata Jacka Berbeki - Macieja, nie udało się odnaleźć. Najprawdopodobniej spoczywa ono w głębokiej szczelinie.

Miejsce, gdzie znajdowało się ciało jednego z polskich himalaistów, zlokalizowano 5 lipca na wysokości 7900 m n.p.m., na wąskiej grani. Informację na ten temat przekazali Jackowi Berbece członkowie austriacko-niemieckiej wyprawy, która jako pierwsza tego lata dotarła na Broad Peak. Zrobili tylko jedne zdjęcie, które pokazali Polakom po zejściu do bazy. Na jego postawie nie dało się jednak stwierdzić z całkowitą pewnością, czy to Maciej Berbeka, czy Tomasz Kowalski.

Jacek Berbeka, Jacek Jawień i Krzysztof Tarasewicz wyruszyli po ciała zmarłych w marcu himalaistów w połowie czerwca. Była to prywatna inicjatywa Jacka Berbeki, który zorganizował ekspedycję za własne pieniądze i fundusze z ogólnopolskiej zbiórki.

Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski zginęli w marcu po pierwszym zimowym zdobyciu Broad Peak.