Przywódca Palestyńczyków Jaser Arafat nie pojedzie na święta do Betlejem, jeśli nie aresztuje zabójców izraelskiego ministra turystki Rehawama Zeewiego - zapowiedział izraelskiemu radiu anonimowy przedstawiciel władz. Jego zdaniem lider Palestyńczyków nie złożył jeszcze prośby o wyjazd do Betlejem. Arafat uczestniczy co roku w uroczystościach Bożego Narodzenia w Betlejem oraz w pasterce odprawianej w tamtejszej Bazylice Narodzenia.
"Zależy nam na jego obecności i byłoby arogancją ze strony władz izraelskich, gdyby mu ją uniemożliwiły" - cytuje AFP wypowiedź anonimowego przedstawiciela sekretariatu łacińskiego patriarchy Jerozolimy. Dodał on, że w poniedziałek Arafat spotkał się w Ramallah z przedstawicielami Kościołów chrześcijańskich w Ziemi Świętej i podczas rozmowy potwierdził zamiar udania się do Betlejem, "nawet pieszo". Władze izraelskie stwierdziły jednak, że Arafat nie powinienem ani na chwilę opuszczać swej kwatery w Ramallah, gdyż jego obecność w tym mieście konieczna jest w celu blokowania terroru islamskiego. Według izraelskiego radia, władze uzależniły wydanie zgody od aresztowania dwóch zabójców ministra oraz szefa Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny, który przyznał się do przeprowadzenia październikowego zamachu. Trzej mężczyźni mają znajdować się w Ramallah na Zachodnim Brzegu Jordanu. Od 3 grudnia, po inwazji armii izraelskiej na autonomiczne ziemie palestyńskie, Arafat przebywa w Ramallah w faktycznym areszcie domowym. Inwazja był odwetem za falę krwawych zamachów palestyńskich, w których zginęło ponad 40 osób. Posłuchaj relacji korespondenta RMF w Tel Awiwie, Elego Barbura:
08:45