"Salafici – islamscy radykałowie– planują ekspansję w Polsce. Przygotujcie się na ich ofensywę, bo może im się udać. Polski katolicyzm nie stanowi dla nich bariery" - czytamy w środowej "Gazecie Wyborczej".
W środowisku ekstremistów islamskich od jakiegoś czasu obserwujemy gotowość do czegoś, co chrześcijanie nazwaliby działalnością misyjną. Z dyskusji, jakie prowadzą w internecie, wynika, że szczególnie interesują ich kraje, gdzie wiara ma dla ludzi znaczenie. Dlatego Polska to dla nich niewiarygodnie ważny cel - twierdzi w wywiadzie z "Wyborczą" prof. Andreas Zick, szef Instytutu Międzydyscyplinarnych Badań nad Konfliktami i Przemocą Uniwersytetu w Bielefeld.
Ekspert dodaje, że obok Polski salafici na celownik wzięli też Włochy. Z tych samych powodów - kraj katolicki, w kryzysie. Tam też zakładają komórki. Kraje ateistyczne, takie jak Czechy, mniej ich interesują. Radykalni islamiści z zachodniej Europy od dłuższego czasu mówią o ekspansji na skalę kontynentu. Im nie chodzi oto, by szariat obowiązywał w Wuppertalu. Myśląo islamizacji całej Europy. A jednocześnie współwyznawcy wywierają na salafitów nacisk, by udowodnili, że naprawdę szerzą wiarę. To zwiększa ich motywację - podkreśla profesor.
Na pytanie, czy w ciągle katolickiej Polsce uda się islamskim ekstremistom znaleźć wyznawców religii, która zabrania pić alkoholu, a kobietom nakazuje zasłaniać twarz, Zick odpowiada: Będą próbować. I myślę, że uda im się zaszczepić salafizm w Polsce. Wielu ludzi czuje się tu zagubionych w świecie, którym rządzi pieniądz. Nie odnoszą sukcesu, o którym ciągle się trąbi w mediach, biednieją, toną. A jednocześnie rozczarowują się katolicyzmem, bo chrześcijaństwo nie pomaga im się poruszać w tej rzeczywistości. Tacy ludzie stają się łatwym celem dla salafickich kaznodziejów, którzy proponują coś zupełnie przeciwnego do świata konsumpcji: społeczność opartą na wierze, zamkniętą wspólnotę. Mówią o Bogu tak jak katoliccy księża, tyle że przedstawiają go w zupełnie inny sposób.
Cały wywiad w najnowszej "Gazecie Wyborczej".