Iran rekrutuje „żywe tarcze” do ochrony ośrodka atomowego w Bushehr, gdzie – jak się uważa - budowana jest broń jądrowa. Teheran obawia, że Bushehr może stać się celem ataku Izraela, najbardziej zagrożonego przez ajatollahów.

REKLAMA

Irańska broń atomowa – jeśli kiedykolwiek zostanie zbudowana – stworzy śmiertelne zagrożenie dla Izraela. Teheran nie uznaje istnienia Państwa Żydowskiego. Pojawiły się sygnały, że Tel Aviv może zniszczyć ośrodek w Bushehr, tak jak to uczynił w 1981 roku, atakując ośrodek nuklearny w irackim Osiraku i grzebiąc nadzieje Saddama Husajna na zbudowanie bomby atomowej.

Dlatego jeszcze w ubiegłym roku Irańczycy – w obawie przed izraelskim atakiem prewencyjnym – zainstalowali w Bushehr rosyjskie rakiety. Teraz ochronę przed atakiem mają zapewnić „żywe tarcze”. Irańczycy zapewniają, że już 25 tysięcy młodych ludzi z całego świata gotowych jest przyjechać do Iranu, by chronić instalacje jądrowe. Irańskie władze cały czas zapewniają, że atomowy ośrodek ma służyć celom cywilnym. A Izraelowi grożą „całkowitym zniszczeniem” w przypadku ataku na Bushehr.

Irańska broń jądrowa to prawdziwy kłopot także dla administracji USA. Jak wiadomo, Teheran od lat wspiera różne grupy terrorystyczne na całym świecie, nie skąpiąc im grosza i udzielając gościny w swoim kraju. Dla teokratycznego reżimu Stany Zjednoczone to „Wielki Szatan”, Izrael – „Mały Szatan”. Biały Dom obawia się, że broń atomowa mogłaby trafić w ręce terrorystów, a wtedy w Stanach Zjednoczonych czy Izraelu mogłoby dojść do prawdziwej hekatomby.