Rok temu wojska koalicji z USA na czele zaatakowały Irak, rozpoczynając operację „Iracka Wolność”. Jej celem było usunięcie reżimu Saddama Husajna. Dziś były dyktator przebywa w rękach Amerykanów, Irak ma nowe władze, w kraju jednak nie ma spokoju.

REKLAMA

W Iraku nie znaleziono broni masowego rażenia, a fakt jej posiadania (i wspieranie terroryzmu) był głównym uzasadnieniem inwazji. Nie dowiedziono jednak też, że Husajn owej broni nie miał; prawdopodobnie irackie arsenały zostały wywiezione za granicę, a wszystkie ślady prowadzą do Syrii.

Wojna doprowadziła do głębokiego podziału między częścią Europy a USA. Państwa tzw. frontu odmowy, z Francją, Niemcami i Rosją na czele, uważały, że należy kontynuować inspekcje ONZ w Iraku poszukujące broni masowej zagłady. W efekcie Amerykanom nie udało się przeforsować w Radzie Bezpieczeństwa ONZ rezolucji sankcjonującej inwazję.

Amerykanie wskazują dziś na pozytywne skutki obalenia Husajna: obalono reżim totalitarny, masowo mordujący i torturujący własnych obywateli. Na jego miejsce tworzy się system demokratyczny, gwarantujący prawa obywatelskie i człowieka. Ma on być przykładem dla całej Zatoki Perskiej i Bliskiego Wschodu, gdzie dominują rządy autokratyczne i skorumpowane.

Siłowe usunięcie Saddama – twierdzi Biały Dom - podziałało także odstraszająco na rządy innych "państw zbójeckich". Podaje się tu przykład Libii - Muammar Kadafi, w przeszłości czołowy sponsor terroryzmu, zrezygnował niedawno z broni masowego rażenia - oraz Iranu, gdzie rządzący ajatollahowie zgodzili się na inspekcje swoich urządzeń nuklearnych.

Nieoficjalnie wysuwane są także argumenty strategiczne: wojskowa obecność USA w Iraku pozwala kontrolować sytuację w Arabii Saudyjskiej, gdzie miejscowa monarchia zagrożona jest przez muzułmański fundamentalizm. Także Iran - strategiczny przeciwnik USA - znalazł się w okrążeniu: w Iraku są Amerykanie, Turcja, Pakistan i Azerbejdżan to sojusznicy, a Afganistan jest okupowany przez siły USA.

Sprawa Iraku dzieli jednak Amerykę. Przeciwnicy wojny w USA podzielają racje jej oponentów w Europie. Podnosi się przede wszystkim kwestie stabilizacji i budowy demokracji w Iraku. Twierdzą, że nie można stworzyć demokracji - według modelu zachodniego - w kraju pozbawionym jakichkolwiek tradycji demokratycznych i złożonym ze skłóconych ze sobą grup etniczno-religijnych (głównie szyitów, arabskich sunnitów i Kurdów). Wojna nie osłabiła też islamskiego terroryzmu, lecz przeciwnie - podsyciła go, o czym mają świadczyć krwawe zamachy w Iraku, w Turcji, czy Hiszpanii.

Amerykańscy Demokraci pod wodzą kandydata na prezydenta Johna Kerry'ego podkreślają też ograniczony charakter koalicji, która w dodatku zaczyna się kruszyć po ataku terrorystycznym i wyborczej porażce proamerykańskiego rządu w Hiszpanii. Ich zdaniem, należy jak najszybciej umiędzynarodowić operację stabilizacyjną w Iraku przez uzyskanie dla niej nowego mandatu ONZ i ewentualne oddanie pod dowództwo NATO. Osłabiłoby to wrażenie, że okupacja tego kraju jest wyłącznie amerykańska, z niewielkim tylko udziałem sojuszników, co wzmaga nastroje przeciw USA, wykorzystywane przez islamskich terrorystów.

12:00

Koniec Saddama HusajnaCzy było warto..?Optymizm IrakijczykówPolska strefa w IrakuPolska strefa w Iraku - FotoreportażWojna w IrakuWojna w Iraku - FotoreportażTrzy tygodnie wojnySiły koalicyjne w IrakuNowa konstytucja