Pomnik Polsko-Radzieckiego Braterstwa Broni - tzw. pomnik "Czterech Śpiących" - nie powinien wracać na warszawską Pragę - tak uważa Instytut Pamięci Narodowej i próbuje przekonać do tego mieszkańców stolicy. W tym celu zorganizował akcję informacyjną na ten temat. Sęk w tym, że warszawiacy w licznych sondażach opowiadają się za powrotem monumentu.
W 2011 roku pomnik został zdemontowany z powodu budowy metra. Radni podjęli wtedy uchwałę, na mocy której po zakończeniu budowy monument ma wrócić na Pragę. Jeżeli do tego czasu nie zmienią zdania, to monument stanie 20-30 metrów od swojego pierwotnego miejsca.
Powinniśmy pamiętać ludzi, którzy walczyli o nasz kraj. Wojsko radzieckie nakarmiło mnie, gdy byłem głodny, więc nie powiem na nich złego słowa - mówił reporterce RMF FM jeden z mieszkańców Warszawy, który dostał ulotkę od IPN.
Z kilkudziesięciu osób zainteresowanych akcją, z którymi rozmawiała Monika Gosławska, tylko jedna kobieta była przeciwna powrotowi monumentu na warszawską Pragę.
Dr Andrzej Zawistowski z Biura Edukacji Publicznej IPN podkreślał, że spotkanie z warszawiakami ma charakter edukacyjny. Apelował też do mieszkańców, by zapoznali się z historią. Z drugiej strony akcji IPN towarzyszył happening zorganizowany przez Młodą Lewicę i Warszawskie Forum Lewicy. Młodzi działacze, podobnie jak IPN, rozdawali ulotki - ale z argumentami za powrotem pomnika.
(edbie)