Krakowski IPN sprawdza, dlaczego w latach 70. nie doszło do przesłuchania faszystowskiego zbrodniarza Josefa Mengelego. W byłym hitlerowskim obozie koncentracyjnym Auschwitz był on nazywany "Aniołem Śmierci". Przez jego pseudomedyczne eksperymenty zginęło tysiące więźniów, w tym dzieci.
Do przesłuchania Josefa Mengelego mogło dojść w Ameryce Południowej. "Anioł Śmierci" po zakończeniu II wojny światowej zdołał uciec do Argentyny. Później ukrywał się w Paragwaju, a w końcu trafił do Brazylii. Do jego przesłuchania jednak nigdy nie doszło. Mengele zmarł w 1979 roku.
PRL-owskie władze i organa ścigania miały możliwość nawet dotarcia do samego Mengelego, bądź też starań przynajmniej o to, żeby został postawiony przed wymiarem sprawiedliwości. Z jakichś powodów z tego nie skorzystano. Sukcesem namierzenia Mengelego mogła się pochwalić strona polska - powiedział nam szef krakowskiego IPN-u.
Marek Lasota dodaje, że prokuratorzy analizują teraz dokumenty, które udało się odnaleźć w archiwach. Wynika z nich, że zaniechano ścigania faszystowskiego zbrodniarza, ponieważ uznano, że prawdopodobieństwo postawienia go przed sądem było minimalne.
We wtorek w uroczystościach 70. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz weźmie udział 300 byłych więźniów oraz przedstawiciele 42 krajów. Będą dwie koronowane głowy i czterech następców tronu, dwunastu prezydentów i pięciu premierów.
Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 roku, aby więzić w nim Polaków. Od 1942 roku stał się on największym miejscem zagłady europejskich Żydów. W Auschwitz niemieccy naziści zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osoby innej narodowości.27 stycznia 1945 roku obóz został wyzwolony przez żołnierzy Armii Czerwonej. Dzień ten obchodzony jest na świecie jako Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu.
(J.)