Działania ministra finansów mogą przynieść odwrotny skutek i zamiast uspokoić - zdenerwować inwestorów. Takie głosy, a wraz z nimi pomruk niezadowolenia nieśmiało pojawiają się na rynku finansowym. Inwestorom bowiem coraz mniej podoba się gra Jacka Rostowskiego.

REKLAMA

Zobacz również:

Minister finansów już od jesieni zachowuje twarz pokerzysty. I cedzi słowa. Wypowiada się tylko przyparty do muru, a i wtedy powtarza te same okrągłe zdania: o stabilnych fundamentach polskiej gospodarki i tym, że unikniemy dziury w państwowej kasie. W ten sposób chce pokazać, że trzyma rękę na pulsie.

Równocześnie jednak nie sprawdzają się kolejne prognozy ministra. Eksperci mówią o poważnych gospodarczych kłopotach, a nawet o recesji. Dlatego gra Jacka Rostowskiego staje się coraz bardziej ryzykowna - bo gdy pomyłka goni pomyłkę, stateczny myśliciel może zacząć sprawiać wrażenie szulera. A jego pokerowa twarz może być odebrana jako… zwykły blef. Tylko co stanie się, gdy ktoś powie: Sprawdzam?