Na Polach Grunwaldzkich wojska polsko-litewskie pokonały armię Zakonu Krzyżackiego. W wyjątkowej inscenizacji bitwy wzięło udział ponad tysiąc rekonstruktorów z całej Europy, a ich zmagania obejrzało 75 tysięcy widzów.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Tegoroczna inscenizacja rozpoczęła się od scen napadu i spalenia przygranicznej wsi przez Krzyżaków. Potem przy zgliszczach pojawili się polscy rycerze. Na wieść o tym, co dzieje się na pograniczu, król rozesłał wici i wezwał rycerzy na wyprawę wojenną.
Widzowie mogli zobaczyć moment wręczenia dwóch nagich mieczy przez poselstwo krzyżackie królowi Władysławowi Jagielle, utratę w boju i odzyskanie przez Polaków chorągwi z białym orłem czy śmierć wielkiego mistrza Urlicha von Jungingena, która ostatecznie przesądziła o losach bitwy.
Oczywiście, scenariusz opiera się w znacznym stopniu na epizodach znanych z historii, które są stałe. Co roku w miarę możliwości staramy się go jednak wzbogacić, żeby zaskoczyć widza czymś nowym. Część publiczności przyjeżdża przecież pod Grunwald nieprzerwanie od lat - powiedział reżyser widowiska Krzysztof Górecki.
Górecki, pytany przez dziennikarza RMF FM Piotra Bułakowskiego o to, jak zapanować nad tak liczną grupą rekonstruktorów, powiedział: "Nie posługujemy się tak do końca proporcami, jak onegdaj to bywało, tylko mamy krótkofalówki". Na polu bitwy jest ponad 20 chorągwi dowodzonych przez dowódców. Każdy z nich ma krótkofalówkę, a ja sobie siedzę w reżyserce i mówię: co, gdzie, kto, w jakim momencie powinien wykonać, czy w jakim kierunku iść - przyznał.
Inscenizacja jednej z największych bitew średniowiecznej Europy odbyła się pod Grunwaldem po raz 20. W rolę polskiego króla wcielił się - jak w poprzednich latach - Jacek Szymański - na co dzień grafik komputerowy z Warszawy, a mistrza krzyżackiego zagrał Jarosław Struczyński - kasztelan zamku w Gniewie.
Pod ich dowództwem walczyło w sobotę ponad tysiąc pieszych i konnych przedstawicieli bractw rycerskich z Polski i wielu innych krajów całej Europy. Na polu bitwy goście z zagranicy wspierali szeregi zarówno armii Zakonu Krzyżackiego, jak i wojsk polsko-litewskich - np. niektórzy z Niemców zaciągnęli się do Chorągwi Krakowskiej.
Grunwaldzkie inscenizacje mają być, według autorów, przede wszystkim lekcją żywej historii, ale obfitują w efektowne momenty - wystrzały z hakownic, ataki łuczników i szarże konne.
Uczestnicy przygotowują się do tego widowiska przez cały rok, spotykając się i omawiając scenariusz. Próba generalna z udziałem wszystkich bractw rycerskich odbywa się jednak dopiero w przeddzień bitwy pod Grunwaldem.
Jak przyznają twórcy, w widowisku z udziałem ponad tysiąca statystów nie da się jednak wszystkiego do końca zaplanować. Dlatego dowódcy poszczególnych chorągwi na polu walki są wyposażeni w krótkofalówki, dzięki którym mają kontakt z reżyserem i mogą odpowiednio korygować ruchy swoich oddziałów.
Według szacunków policji, sobotnią inscenizację obejrzało ok. 75 tysięcy widzów.
(łł)