Kolejnych współpracowników InPost zostawił na lodzie. Najpierw nie wypłacił pensji pracownikom spółki "Bezpieczny List", tylko ją sprzedał z zadłużeniem. Teraz zalega z wypłatami dla ajentów, którzy prowadzili agencje pocztowe. Firma jest winna setki tysięcy złotych kilkudziesięciu osobom w całej Polsce.
Agenci InPostu nie dostali pieniędzy za pracę w czerwcu i lipcu. Ludzie są w bardzo trudnej sytuacji, bo chociaż nie mają wypłat, to muszą zapłacić podatki i wynagrodzenia pracownikom. Jedną z takich osób jest pani Małgorzata, która czeka na wypłatę ok. 100 tys. złotych.
Musiałam zapożyczyć się u rodziny, żeby pracownicy, którzy byli zatrudnieni na umowy o pracę i umowy zlecenia otrzymali swoje wynagrodzenie. Po prostu bałam się instytucji, do których mogłabym zostać podana przez tych pracowników - powiedziała.
Nie wszyscy agenci InPostu są w tak dobrej sytuacji, bowiem nad wieloma ajentami wisi bardzo bliskie i realne widmo zajęć komorniczych. Ludzie są zrozpaczeni, bo nawet nie mają na życie.
Firma odmówiła komentarza w tej sprawie. Nie możemy odnieść się do anonimowych informacji - tłumaczy rzecznik InPostu Wojciech Kądziołka.
Dodał, że firma nie jest w stanie ogólnie, bez konkretnych nazw agencji, sprawdzić zaległości w płatnościach, ponieważ ma wielu kontrahentów. Taka weryfikacja jest praco- i czasochłonna.
(az)