Przez dwa tygodnie, gdy nad Polską unosiły się trujące pyły, lekarze z pięciu polskich miast leczyli ok. 400 ofiar smogu - informuje "Gazeta Wyborcza". Takie są szacunki pozarządowej organizacji ochrony środowiska HEAL nt. skutków ataku smogu z początku listopada. To pierwsze takie badania w Polsce. Kalkulacje dotyczą Krakowa, Warszawy, Wrocławia, Katowic i Zakopanego
Najwięcej pacjentów ze zdiagnozowanymi chorobami układu oddechowego znalazło się w szpitalach w stolicy – 132 osoby, a w dwa razy mniejszym Krakowie – aż 119 osób.
To dowodzi bardzo złej sytuacji w Krakowie. Biorąc pod uwagę liczbę mieszkańców hospitalizowanych, w stolicy Małopolski z powodu smogu jest ich najwięce” – mówi Łukasz Adamkiewicz, ekspert pozarządowej organizacji ochrony środowiska HEAL Polska (Health & Environment Alliance). We Wrocławiu pacjenci, którzy trafili do szpitala z powodu zanieczyszczenia powietrza, zajęli ponad 90 szpitalnych łóżek, w Katowicach - 45, a w Zakopanem - 3.
To są dane szacunkowe, najpewniej zaniżone - zaznacza Adamkiewicz. Ani resort zdrowia, ani Narodowy Fundusz Zdrowia oficjalnie nie prowadzą podobnych szacunków. W swojej analizie ekspert HEAL korzystał z metodologii Komisji Europejskiej i WHO, które od lat 70. prowadzą takie badania w Europie i USA na wielomilionowej populacji. W różnych miastach, w których występuje różny poziom zanieczyszczeń pyłowych, porównują liczbę hospitalizacji, pacjentów z chorobami płuc i innymi wywołanymi smogiem oraz liczbę zgonów. Na tej podstawie analizują zależności między stężeniem pyłów w powietrzu a liczbą osób, które z tego powodu trafiają do szpitali, a nawet przedwcześnie umierają.
HEAL wyliczyło też, ile osób umarło lub umrze przedwcześnie po ostatnim naszym ataku smogu. Według tych szacunków tylko w badanych miastach liczba przedwczesnych zgonów przekroczy 100. W Warszawie z powodu utrzymującego się przez dwa tygodnie smogu umrze ok. 37 osób, w Krakowie - 29, we Wrocławiu - 24, a w Katowicach - 14. Najwięcej zgonów będzie wśród osób, które ukończyły 60 lat i już dziś cierpią na choroby serca i płuc.
Więcej w dzisiejszym wydaniu "Gazety Wyborczej".
(mpw)