Na 24 dni przed wielkim głosowaniem trwa gonitwa spotów wyborczych i pojedynek na billboardy. Skarbnicy partii ściśle strzegą tajemnicy o wydawanych na te cele funduszach. Reporter RMF FM Mariusz Piekarski podjął się obliczenia tych wydatków.
PiS - 29 milionów, PO – 27 milionów, SLD – 25. To wydatki największych partii z poprzednich wyborów. Teraz mogą być on jeszcze większe. Ustawowy limit wydatków to ponad 30 milionów 300 tysięcy. Tylu jest wyborców w tym roku, a partie mogą wydać jedną złotówkę na pozyskanie jednego głosu.
Tym razem komitety miały bardzo mało czasu na pozyskanie funduszy. Górą będą więc partie, których skarbnicy przezornie odkładali pieniądze z bieżącej działalności. Myślę, że przewidujący skarbnik partii tak robi. Im więcej jest na funduszu wyborczym, tym pewniej komitet wyborczy czuje się w przypadku wyborów - mówi Kazimierz Czaplicki z PKW. Dodaje, że wszystko, na co partie wydają pieniądze od zarządzenia wyborów, czyli od 8 września, skarbnicy muszą księgować już jako wyborcze wydatki. Nawet jeśli przezornie wykupiły billboardy i spoty reklamowe dawno temu.
Komitety wyborcze stawiają na medialną kampanię - głównie na reklamówki telewizyjne. Dlatego aż 1/3 budżetu wydają tylko na spoty telewizyjne. Ta jedna trzecia to nieco ponad 10 milionów złotych.
Jak najlepiej wydać pieniądze, by zdobyć wyborców? Nasz reporter Mariusz Piekarski wczuł się w rolę partyjnego sztabowca i udał się do Domu Mediowego, który planuje kampanie w mediach. Okazuje się, że wcale nie wygra ten, kto wykupi najwięcej czasu antenowego. Wszystko zależy od tego w jakiej telewizji i o jakiej porze. Nie jest istotna informacja ile spotów kupujemy, tylko do jakiej części społeczeństwa trafiamy - mówi Sebastian Olszowy z Domu Mediowego.
Dlatego ważniejsze od tego, ile reklamówek wyemitujemy jest to, ile osób je obejrzy; ile uda nam się zarezerwować tzw. politycznych braek’ów w dobrej porze - po popularnym serialu, czy tuż przed pogodą. W związku tym nie mówimy tutaj o wojnie na spoty, bo nie da się tutaj fizycznie dokupić większej liczby spotów. One mogą być lepiej pozycjonowane, czy dłuższe, ale więcej ich nie będzie - dodaje Olszowy.
Za 10 milionów przeznaczonych na reklamę w telewizji, możemy mieć albo kilka tysięcy reklamówek w nocy, w niszowej telewizji – po 1000 złotych za 15 sekund, albo kilkadziesiąt spotów półminutowych w największych stacjach tuż przed pogodą. Te reklamówki kosztują nawet 100 tysięcy, ale obejrzą je miliony.