Nie ma na razie jasnej odpowiedzi na pytanie, ile czasu ma Polska, na wykonanie postanowienia TSUE w sprawie kopalni Turów na Dolnym Śląsku. Termin zależy od uznania Komisji Europejskiej. Jej przedstawiciel w rozmowie z korespondentką RMF FM w Brukseli zaznacza, że w razie zignorowania orzeczenia "KE może podjąć działania". Przypomina, że w zeszłym roku komisja próbowała doprowadzić do porozumienia między Polską a Czechami. Jednak bezskutecznie.
"W sprawie puszczy w Białowieży była bardzo duża determinacja po stronie KE, żeby szybko wnioskować o kary" - powiedział rozmówca dziennikarki RMF FM w KE. Jednak o terminie związanym z kopalnią na Dolnym Śląsku, Bruksela będzie decydować na bieżąco sprawdzając realizację postanowienia.
#Bogatynia. -Tu nie chodzi o jakie szkody po stronie czeskiej. Kto postanowi e wykoczy Kopalnie Turw. To jest biznes-mwi zwizkowcy. -Bdziemy prosi TSUE o zmian decyzji o wstrzymaniu wydobycia -zapowiada @AnnaZalewskaMEP. @RMF24pl. pic.twitter.com/G97sdt2mAt
P_Pyclik24 maja 2021
Ustalanie terminu w tej sprawie to kompetencja KE. Może to być np. miesiąc, bo komisja zdaje sobie sprawę, że wstrzymanie wydobycia nie jest kwestią kilku dni. Rozmówcy w KE przypominają, że w zeszłym roku komisja długo próbowała mediować między Polską a Czechami w sprawie Turowa. "Był długi dialog, ale zakończył się niczym" - usłyszeliśmy. "Jeżeli Polska nie wykona postanowienia TSUE, to możemy podjąć odpowiednie działania" - tłumaczy nasz rozmówca w KE.
Komisja Europejska przywołuje przypadek Białowieży. Bruksela wystąpiła o nałożenie na Polskę minimum 100 tys. euro kary za jeden dzień. Wtedy nasz kraj - ustąpił.
Jak usłyszała dziennikarka RMF FM, w przypadku kopalni położonej na Dolnym Śląsku, kara może być wyższa. Chodzi w końcu o zdrowie ludzi.
Jednocześnie przedstawiciel KE podkreśla, że sprawa z wygaszeniem wydobycia w kopalni jest o wiele bardziej skomplikowana. Zapowiedź ukarania Polski brzmi - jego zdaniem jak - "groźba użycia broni atomowej". W tym przypadku dochodzą aspekty związane z bezpieczeństwem energetycznym Polski oraz kwestie socjalne. Dlatego rozmówcy w Brukseli przyznają, że wciąż najlepszym rozwiązaniem byłoby porozumienie Polski z Czechami.
W ubiegłym roku minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka przedłużył koncesję na wydobywanie w Turowie węgla brunatnego na kolejne sześć lat - do 2026 roku.
Pod koniec lutego Czechy wniosły skargę przeciwko Polsce w sprawie rozbudowy kopalni. Tamtejszy minister środowiska tłumaczył wówczas, że pozew jest niezbędny dla ochrony czeskich obywateli, ponieważ Polska - jego zdaniem - nie spełniła postulatów Pragi związanych z ochroną środowiska.
W piątek Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopalni Turów do czasu merytorycznego rozstrzygnięcia skargi złożonej przez czeski rząd.
"Polska zostaje zobowiązana do natychmiastowego zaprzestania wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. Podnoszone przez Czechy zarzuty dotyczące stanu faktycznego i prawnego uzasadniają zarządzenie wnioskowanych środków tymczasowych" - czytamy w postanowieniu wydanym przez wiceprezes Trybunału.
Główną przyczyną czeskiej skargi jest negatywny wpływ kopalni na regiony przygraniczne, gdzie zmniejszył się poziom wód gruntowych.
PGE wcześniej sugerowało, że orzeczenie TSUE jest niewykonalne. Orzeczenie TSUE jest niewykonalne, ponieważ Polska jako kraj nie może nakazać żadnej spółce prawa prywatnego zaprzestania legalnie prowadzonej działalności, w tym wypadku wydobycia węgla na podstawie legalnej i ważnej koncesji. Byłoby to naruszenie słusznych praw PGE i akcjonariuszy - pisał dyrektor pionu prawnego PGE Arkadiusz Kopera.
W osobnym komunikacie spółka przekazała, że nie może zgodzić się na zamknięcie kopalni. Turów pełni istotną rolę, jako jeden z jego najważniejszych elementów - napisano. Według PGE, kompleks energetyczny Turów zapewnia do 7 proc. zapotrzebowania na energię w Polsce.
Piątkowa decyzja TSUE, zobowiązująca Polskę do natychmiastowego zaprzestania wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów, jest niesprawiedliwa i niesłuszna - ocenił premier Mateusz Morawiecki.
Z całą mocą będziemy przeciwdziałać tej niesłusznej i niesprawiedliwej decyzji TSUE - dodał szef rządu.
Premier powiedział, że rząd zrobi wszystko, aby utrzymać bezpieczeństwo energetyczne Polski i dodał, że straty z powodu zamknięcia kopalni Turów sięgałyby w polskiej gospodarce miliardów złotych.