W kilku miejscach w kraju rosną poziomy rzek. Wody przybywa m.in. na Lubelszczyźnie na Bugu oraz na Wiśle. W Zawichoście stan ostrzegawczy przekroczony jest o pół metra. Wisła ma tam ponad 530 centymetrów.
Na pozostałych wodowskazach na Lubelszczyźnie jeszcze poniżej tego stanu, ale np. w Puławach w ciągu ostatniej doby przybyło pół metra wody. Jeśli takie tempo się utrzyma to stan ostrzegawczy zostanie osiągnięty najpóźniej wieczorem. Szybciej zaczął przybierać Bug: we Włodawie w ciągu 6 godzin przybyły dwa centymetry, a jeszcze w piątek tyle przybywało w ciągu kilkunastu godzin.
Na rzekach na Dolnym Śląsku stany alarmowe są przekroczone w dwóch miejscach: na Orlej w Korzeńsku i Sąsiecznicy w Kanclerzowicach. Stan ostrzegawczy przekracza z kolei Kaczawa w Duninie.
Jak informuje Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody Podkarpackiego, woda w tym regionie opada. Stan alarmowy utrzymuje się jedynie na rzece Lubaczówka. W siedmiu innych miejscach w tym na Wiśle przekroczone są stany ostrzegawcze. W dziesięciu gminach Podkarpacia utrzymuje się stan pogotowia przeciwpowodziowego. Jednak w tej chwili poza rozlewiskami na polach, nie są zagrożone żadne gospodarstwa domowe. Najwięcej wody niosą rzeki, które mają swoje źródła na Ukrainie.
Ochrona powodziowa na południu Polski wciąż jest zaledwie dostateczna - wynika z ostatniego raportu Najwyższej Izby Kontroli. Zdaniem kontrolerów wszystkie kluczowe inwestycje są opóźnione od roku do nawet trzech lat. Powodów jest wiele: od urzędniczej opieszałości, po bałagan administracyjny. Ktoś inny odpowiada za stan rzeki a ktoś inny za wały - trudno więc podjąć jedną, wspólną decyzję. Mieszkańcom wielu dolnośląskich miejscowości - przez które przepływa kilkadziesiąt rzek i rzeczek - trudno to zrozumieć. Nie mogą liczyć na urzędników, liczą więc, że chociaż pogoda będzie dla nich łaskawa. Jeszcze z gór woda nie zeszła, nie doszła do nas. To jest pocieszenie. Ale trzeba być dobrej myśli - mówią mieszkańcy domów położonych nad Ślęzą na Dolnym Śląsku.