Z mojego punktu widzenia kupowanie roszczeń do nieruchomości jest jak gra w totolotka - stwierdził przed komisją weryfikacyjną ds. reprywatyzacji znany "handlarz roszczeń" Marek M. Szef komisji Patryk Jaki zareagował na tę wypowiedź komentarzem o "wciskaniu kitu". Komisja weryfikacja przez prawie 12 godzin badała w poniedziałek reprywatyzację kamienicy przy Dahlbergha 5 na warszawskiej Woli. Decyzja reprywatyzacyjna została wydana w grudniu 2006 roku, a więc na początku rządów w stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Część praw do nieruchomości zdobył właśnie Marek M., miasto zachowało udział w tej nieruchomości na poziomie 4/12.
W czasie przesłuchania poseł PiS Jan Mosiński pytał Marka M., czy ws. Dahlbergha 5 kontaktował się z on byłym już wicedyrektorem stołecznego Biura Gospodarki Nieruchomościami Jakubem R., byłą naczelniczką w BGN Gertrudą J.-F. i znanym adwokatem, występującym w sprawach reprywatyzacyjnych, Robertem N.
Marek M. zeznał, że Jakub R. jako dyrektor był "niedostępną osobą". Zaznaczył przy tym, że zna R. tylko z widzenia. O Robercie N. powiedział, że był jego pełnomocnikiem, ale nie ws. Dahlbergha 5, zaś o Gertrudzie J.-F. - że zna ją jako urzędnika.
M. zaprzeczył, że kontaktował się z miejskimi urzędnikami ws. Dahlbergha 5. Mówił, że teczkę sprawy miał inspektor i "potem to wszytko szło w tym procesie urzędowym".
Tam się niczego nie konsultowało - podkreślił.
M. oświadczył w czasie przesłuchania, że kupowanie roszczeń, z jego punktu widzenia, "maleńkiego udziału za maleńkie pieniądze, to jest tak jak gra w totolotka".
Kupuje się, nie pamiętam, za 10 złotych kupon totolotka i jest minimalna szansa - stwierdził.
Na te słowa zdecydowanie zareagował przewodniczący komisji Patryk Jaki. Taki kit to może pan sobie wciskać nie komisji - odpowiedział.
Zaznaczył, że M. bardzo dobrze wie, że jeżeli kupuje roszczenia od prawowitych spadkobierców, to ma bardzo duże prawdopodobieństwo uzyskania decyzji zwrotowej.
Przypomniał również, że M. brał udział w ponad 50 postępowaniach zwrotowych.
Gdyby to były tylko kupony w totolotka, to na pewno by pan tego nie robił (...). Obraża pan wiedzę członków komisji twierdząc, że skupując roszczenia, kupuje pan jakiś los totolotka - stwierdził Jaki.
Jak powiedział, M. kupił od trzech kobiet prawo do odszkodowania ws. Nabielaka 9 za 300 złotych - a sam dostał ponad 2 mln złotych odszkodowania.
Przewodniczący komisji chciał, by Marek M. wymienił nieruchomości, w których on albo jego matka mają udziały. M. wymienił nieruchomości przy ulicach: Dahlbergha, Krakowskim Przedmieściu, Hożej, Otwockiej i Nabielaka. Później natomiast Jaki przez kilkanaście minut wyczytywał adresy nieruchomości, w których M. lub jego matka mają udziały.
Marek M. przyznał, że skupowaniem roszczeń zajmuje się od lat 90.
(e)