Dyspozytor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach zapewne na bardzo długo zapamięta noc sprzed kilku dni. Tuż po północy odebrał bowiem niespotykane wezwanie. Zadzwonił do niego mężczyzna prosto z... grobu - pisze "Dziennik Zachodni".

REKLAMA

Dzwoniący relacjonował, że do grobowca na chorzowskim cmentarzu wrzucili go dwaj nietrzeźwi mężczyźni, przez których został wcześniej pobity. Nieszczęśnik wzywał pomocy, bo sam nie mógł przesunąć ciężkiej płyty grobowca, w której był uwięziony.

21-latka udało się wyciągnąć z nietypowej pułapki. Był kompletnie pijany, a jak wykazało prowadzone postępowanie, pobicie było wymyśloną przez niego bajką.

Okazało się bowiem, że feralnej nocy pił alkohol ze znajomymi na cmentarzu. Gdy zabrakło wódki, postanowił wrócić do domu. Mijając przygotowany przez grabarzy grób nadepnął na źle zabezpieczoną płytę, poślizgnął się i wpadł do grobu. A płyta zsunęła się i osiadła na grobowcu - relacjonuje "Dziennik Zachodni".