Do dzisiejszego wieczora rosyjskie wojska mają wycofać się całkowicie z terytorium Gruzji. W Osetii Południowej pozostanie jednie pół tysiąca żołnierzy, by wypełniać misję pokojową – zapewnia minister obrony Rosji Anatolij Sierdiukow. Wokół Osetii ma być reaktywowana strefa buforowa, szeroka na 14 kilometrów, z wystawionymi rosyjskimi posterunkami.
Tak brzmią zapowiedzi rosyjskie. Dziennikarze zachodnich mediów, te obietnice traktują raczej sceptycznie, bardziej jak obiecanki, bo odwrotu Rosjan z Gruzji dalej nie widać.
Osetyjczycy fakt powolnego wycofywania się Rosjan tłumaczą złą przepustowością dróg. Rosyjski dziennikarz Jurij Betejew, w rozmowie z korespondentem RMF FM Krzysztofem Zasadą, także zwrócił uwagę na ogromny tłok na głównej trasie tranzytowej w tym regionie. Powoli wychodzą bo drogi są praktycznie zablokowane, jadą transporty z pomocą humanitarną, do tego mnóstwo ludzi wraca do domów. To jeden wielki korek. - tłumaczył Betejew.
Kiedy Rosjanie wjeżdżali, drogi były zamknięte dla ruchu, dlatego stało się to bardzo szybko. Kiedy przyszło się wycofywać trafili na ogromy ruch. Według Betejewa około 100 czołgów i transporterów opancerzonych przejętych od Gruzinów zostało już wywiezionych do Rosji. To nowy sprzęt, głównie ukraiński, także amerykański i izraelski. Jeślibyśmy go nie wywieźli, to znów byłby użyty przeciwko nam. Rosyjski dziennikarz zapewnia, że sytuacja wraca do normy, jest już woda, przywracany jest prąd, cały czas są tylko problemy z gazem.