Nie będzie kontroli barier energochłonnych w Warszawie - zapowiada stołeczny Zarząd Dróg Miejskich. Urzędnicy nie chcą się na nią zgodzić, choć w stolicy doszło w ostatnich tygodniach do dwóch poważnych wypadków, w których życie straciła kobieta. Pracownicy ZDM argumentują, że winni są brawurowo jeżdżący kierowcy.

REKLAMA

Zarząd Dróg Miejskich jest przekonany - mimo tragicznych wypadków - że winni są kierowcy. Rzecznik spółki podkreśla, że bariery są atestowane i bezpieczne. Ich głównym zdaniem jest utrzymanie samochodu na drodze. Jak wynika z przeprowadzanych testów, osłona powinna wytrzymać uderzenie do 110 km/h.

Jeżeli będziemy jechać z prędkością brawurową, nie dostosowując prędkości do warunków na drodze, to żadna bariera nie daje gwarancji nieśmiertelności - mówi Adam Sobieraj, rzecznik ZDM. Pytany przez naszego reportera, czy zawsze po uderzeniu bariery będą pękać, Sobieraj skinął głową. Zaznaczył, że bariery są dostosowane do obowiązującej prędkości.

Takie stanowisko jest co najmniej dziwne, bo policja nadal prowadzi śledztwo w sprawie piątkowego wypadku na ulicy Lucerny w Warszawie, w wyniku którego zginęła kobieta.

Nie wiadomo jeszcze, z jaką prędkością taksówka uderzyła w barierę. Pasażerki z pewnością nie zabiło uderzenie, ale bariera, która wbiła się w taksówkę. Tym samym nie można przesądzać o winie kierowcy i o brawurowej jeździe.